Kolejna książka o której naczytałam się tyle dobrego, że postanowiłam w końcu ją przeczytać. I mam kolejny dowód na to, że jak w książce nie ma trupa to czegoś mi jednak brakuje ;]
Patrycja – główna bohaterka – jest weterynarzem, ma bardzo bujną wyobraźnię i interesuje się czarami [i to był moment, w którym pomyślałam, ze to książka dla mnie w sam raz]. Na sabacie ma wizję, w której widzi domek i faceta swoich marzeń, który niczym rycerz podjeżdża pod jej chatkę na czarnym koniu. Więc Patrycja zaczyna podróżować po kraju (i poza nim) w poszukiwaniu chatynki z wizji aby tam czekać aż rzeczony rycerz się pojawi. Chatkę po wielu przygodach znajduje. Teraz pozostaje tylko czekać na faceta ze snów. Ale życie to przecież nie bajka i łatwo nie będzie. Na drodze staje jej wredna matka i równie wredny były facet ze swoim zabójczo przystojnym przyjacielem. Do tego dochodzą trudy życia na wsi. Ale nasza Patrycja wytrwała jest, więc czeka dzielnie. Czy się doczeka? Sprawdźcie sami.
Ja sprawdziłam i… no cóż. Typowo babskie czytadła, miłe, łatwe i przyjemne to jednak nie dla mnie. Owszem, czyta się fajnie i szybko, ale od początku wiadomo jak się skończy. Złych spotka kara a dobro zwycięży, hurra! Także niespodzianek to się wielu nie doczekałam tutaj. I sama Patrycja też mnie czasami denerwowała, bo takie naiwne toto, że aż by się chciało trzepnąć w czuprynkę na opamiętanie.
Najlepsze momenty dla mnie były w zoo, kiedy to Patrycja „walczyła” z wężami, tygrysami, małpkami i innymi typowymi dla zoo zwierzątkami. Naprawdę bawiły mnie te fragmenty, więc nie obraziłabym się, gdyby było ich więcej. Z ciekawości pewnie sięgnę po kolejne tomy, bo nie lubię zaczynać jakiegoś cyklu i nie kończyć. Może jednak kolejne części mnie zachwycą. Zobaczymy.
Więcej recenzji na blogu
http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/