"Projekt Rosie" to druga książka z serii "Gorzka czekolada", którą miałam okazję przeczytać. Ta seria coraz bardziej mnie zachwyca, każda kolejna powieść jest coraz lepsza i oby tak było do końca. Tym razem autorką jest Graeme Simsion.
Główną bohaterką powieści jest Don Tillman. To typowy naukowiec, profesor genetyki żyjący w swoim świecie, lekko odizolowany od reszty społeczeństwa. Jego życie jest poukładane, cechuje je regularność systematyczność i brak jakichkolwiek szaleństw. Don zawsze ma ten sam schemat działania, trzyma się ściśle ustalonego planu i wydaje się, że jest mu z tym dobrze. Jednak pewnego dnia, ten nieco szalony profesor, stwierdza, że zdecydowanie przydałaby mu się jakaś...żona. Jednak aby spełnić ten cel nie rozgląda się wokół siebie, nie próbuje kogoś poznać, tylko sporządza kwestionariusz z jasno określonymi warunkami i kryteriami, które koniecznie musi spełnić wybranka, aby zostać jego małżonką. Jednak jak to często w życiu bywa, lubi nas ono zaskakiwać i zawsze coś staje na przeszkodzie, tym razem jest nią Rosie. To dziewczyna, która w ogóle nie odpowiada wymaganiom Dona, ale i nie musi, bo nie jest to bynajmniej kandydatka na żonę, a znajoma jego przyjaciela, która poszukuje swego biologicznego ojca. W tym celu zostaje oddelegowana do Dona, bądź co bądź, specjalisty od genetyki. Dla Tillmana jest to z początku jedynie przeszkoda czasowa, która opóźni wypełnienie jego planu, ale zgadza się jej pomóc. Z czasem jednak dziewczyna staje się kimś więcej, ale jak pogodzić jej osobę z rygorystycznym podejściem do życia Dona? Rosie jest barmanką, w dodatku energiczną i zwariowaną, nijak ma się to do skrupulatnie sporządzonego kwestionariusza idealnej żony. Rozpoczyna się przygoda życia dla obojga, bo żadne z nich nie przeczuwało nadchodzących wydarzeń.
"Projekt Rosie" to typowa komedia romantyczna, której akcja gna do przodu w szybkim tempie. Jednak wyróżnia ją niezwykły humor bijący z niemalże każdej strony, świetnie zbudowani bohaterowie, których charaktery wręcz rozbawiają czytelnika, są ciekawie złożone i wyróżniają się na tle postaci z innych powieści. To połączenie angielskiego humoru, zabawy i dużej dawki przymrużenia oka, która do tej powieści jest niezbędna. Czytając można się poczuć jakby oglądało się świetny serial komediowy i dlatego też kończąc odczuwa się tęsknotę za bohaterami i ich perypetiami, które naprawdę potrafiły odstresować.
Bohaterowie byli jedną z największych zalet tej powieści, świetnie rozplanowani, ze szczegółowo zbudowanymi charakterami i historiami. Don był największym napędem humorystycznym tej ksiażki, ale dorównywała mu też Rosie, obydwoje stworzyli charakterystyczny, nieco dziwny ale przyjemny duet, który wprawia mnie w dobry nastrój nawet po skończeniu lektury. Zdecydowanie polecam na pochmurne, jesienne wieczory.