Unni Lindell stworzyła cykl powieści, które łączy sylwetka głównego bohatera, komisarza Cato Isaksena. Postaci bardzo specyficznej, która osobiście na własnej skórze odczuła skutki zbrodni. Został porwany jego synek, na szczęście udało się go odnaleźć, ale komisarz potrzebował czasu, aby wrócić do pracy. Po powrocie okazało się, że została mu przydzielona nowa partnerka, Marian Dahle, której towarzyszy pies, Birka. Gniew wzbudziła nie tyle jej osoba, co fakt, że nikt z nim tego nie skonsultował. Trudno im się współpracowało, ale sprawa, przy której pracowali, wiele zmieniła.
Pewnego dnia mały chłopiec nie wrócił do domu i jego mama zgłosiła ten fakt na policję. Po rozstaniu z kolegami biegł do domu przez posesję Very Mattson, która tego serdecznie nie znosiła. Siłą rzeczy, kobieta stała się ostatnią osobą, która go widziała. W międzyczasie zostaje zabita młoda Łotyszka, pracownica firmy cateringowej, blisko związana z kierowcą samochodu z lodami, Wiggo. Jak się później okaże, Wiggo jest niejako łącznikiem pomiędzy dwoma sprawami, tym samym staje się podejrzanym w sprawie.
Policjanci podążają śladami, jednym z nich jest czerwony lakier samochodu, który potrącił dziewczynę. Sytuacja jest trudna, czy faktycznie obie sprawy są ze sobą powiązane? Cato, razem z Marian, drążą temat, a wnioski, do jakich dochodzą są zaskakujące. Przy okazji rozwiązania obu spraw, jako bonus dochodzi trzecia, porwania dwóch dziewczynek, które na szczęście odnajdują, a ich sprawca zostaje mocno poturbowany podczas ujęcia. Tak przypadkiem….
„Miodowa pułapka” to świetnie napisany kryminał, wielowątkowy i zaskakujący. Morderca okazuje się zupełnie kimś innym niż przypuszczałam, a cała sprawa diabelnie się gmatwa – strasznie lubię takie kryminały, które zwodzą i podsuwają zupełnie sprzeczne rozwiązania. Dodatkowy wątek porwania i molestowania ubarwia powieść i przysparza emocji.
Autorka stopniowo buduje atmosferę napięcia i tajemnicy, a akcja toczy się błyskawicznie. Jeden wątek przechodzi w drugi, a pozornie odrębne sprawy pięknie się zazębiają i tworzą niezwykle ciekawą całość.
Unni Lindell ma bardzo lekkie pióro i książkę czyta się błyskawicznie – mnie zajęła raptem dwa wieczory. To moje pierwsze spotkanie z Cato Isaksenem i mam nadzieję, że nie ostatnie, bo zdążyłam polubić porywczego i chwilami humorzastego komisarza.
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2013/11/miodowa-...