„Czy wiesz, że budowa trwałych związków opartych na miłości wymaga czasu? To nie nastąpi w ciągu jednej nocy. Związek jednej nocy nie stworzy wzajemnych relacji. Możesz patrzeć na piękne ciało i pożądać go, ale to nie jest miłość.”
Cathy z Chrisem mają już ponad pięćdziesiąt lat, ale nadal bardzo mocno się kochają tak samo jak i swoje dzieci. Bart za niedługo ukończy dwudziesty piąty rok życia i przejmie większą część spadku jaką zostawiła mu jego babka. Chłopak ukończył leczenie psychiatryczne po tym jak przeszedł totalne „pranie mózgu”. Jory to utalentowany i światowej sławy baletmistrz. Kocha swoją żonę Melodie i razem spodziewają się dziecka. Cindy wyrosła na piękną i uzdolnioną dziewczynę. W rezydencji pojawia się również Joel Foxworth, który podaje się za zaginionego brata Corrine. Kim tak naprawdę jest tajemniczy mężczyzna? Jak tragiczny wypadek zmieni życie rodziny? Czy Bart na pewno zmienił się?
„Miłość sprawia, że widzisz piękno tam, gdzie przedtem widziałeś brzydotę. Będziesz czuł w
sobie jasność i szczęście, nie wiedząc, skąd się wzięły. Będziesz podziwiał to, co wcześniej
ignorowałeś. W oczach kochanej osoby dostrzeżesz odbicie swoich własnych uczuć, własnych
nadziei i pożądań, będziesz po prostu szczęśliwy, przebywając z tą osobą.”
„Kto wiatr sieje” to czwarta część opowieści o rodzinie Dollangangerów. Do tego tomu podchodziłam dosyć sceptycznie, gdyż bałam się, że ponownie się zawiodę. Jeśli dwie poprzednie mnie trochę rozczarowały to ten tom przywrócił mi wiarę w autorkę. Historia opowiadana przez Cathy dzieje się czternaście lat po wydarzeniach w „A jeśli ciernie” i jest bardzo ciekawym zakończeniem przygód rodzeństwa („Ogród cieni” to prequel). Autorka dalej pokazuje jak człowiek o słabej psychice może być manipulowany oraz niszczony. Niektóre wydarzenia oraz zakończenie mną wstrząsnęły. Jeśli Chrisa polubiłam od samego początku to zaś Cathy bywała irytująca i niespecjalnie dawała się lubić chociaż tutaj była trochę bardziej znośna i na szczęście nie ma więcej o jej podbojach miłosnych. Strasznie zżyłam się z Jorym i było mi przykro, gdy stało się to, co się stało. Autorka ciągle pisze przystępnym dla czytelnika językiem. Ciągle się zastanawiam czy ludzie naprawdę są zdolni do takiego okrucieństwa, ale to co pokazują w wiadomościach prawie cały czas utwierdza mnie w przekonaniu, że nasz gatunek jest zdolny do wszystkiego. Ostatnio w internecie pojawiła się wiadomość, że „Kwiaty na poddaszu” zostaną ponownie zekranizowane. Nie mogę się już tego doczekać! Serię naprawdę polecam, ale niektóre momenty są naprawdę przygnębiające i trzeba się na to przygotować.
„Zakochać się to jakby włączyć światło w ciemnym pokoju. Wszystko nagle staje się jasne i widoczne. Nigdy nie jesteś sam, ponieważ ona kocha ciebie, a ty kochasz ją.”
http://magiczneksiazki.blogspot.com/