Dawno, a raczej nigdy, nie czytałam książki, która wywołałaby u mnie koszmary senne. Jednak tym razem, było inaczej. Musiałam sobie dawkować lekturę, przez co moja przygoda z nią trwała praktycznie miesiąc. A także miałam ją w rękach tylko w dzień i przy świetle dziennym. No cóż, moja wyobraźnia jest zbyt wybujała, a dodatkowo, kiedy w grę wchodzą prawdziwe wydarzenia, po prostu wymiękam.
Wiele się mówi o tym, że dzieci mają największy kontakt z duchami i zjawiskami paranormalnymi. Nieraz mają swoich niewidzialnych przyjaciół, zastanowić się trzeba nad tym, jak wielu z nich jest prawdziwymi przyjaciółmi, z którymi naprawdę dzieci rozmawiają i spędzają czas na zabawie. Czy kiedykolwiek zarejestrowaliśmy jakieś dziwne wibracje, nagłe ochłodzenie bądź ocieplenie temperatury w pomieszczeniu, w którym się znajdujemy. A może jakiś przedmiot sam się przesunął, czy usłyszeliśmy niezidentyfikowany odgłos? Jak często myśleliśmy o tym, że u nas w domu straszy, a także mieliśmy nadzieję, że to tylko nasza wybujała fantazja? Ilekroć baliśmy się spojrzeć w lustro, aby nie zobaczyć tam czegoś dziwnego, albo wcale nie naszego odbicia? Szczerze powiedziawszy, ja tak nieraz mam. Moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach, zwłaszcza w nocy, co na pewno mi nie pomaga, aby spokojnie zapaść w sen.
Autorzy książki Kontakty z duchami... znają się na rzeczy. Zarówno, jeżeli chodzi o spisywanie relacji z zleceń, a także z samego działania przeciwko duchom. Bo zacząć należy tutaj od tego, czy wierzymy w paranormalne siły, czy też nie. Ja wierzę, ale jednocześnie, jestem dość sceptycznie nastawiona. Także, wszystkiego na serio nie umiem wziąć... Tym razem jednak, zaufałam tym panom, z zaciekawieniem śledziłam każde opowiedziane przez nich historie.
A było ich wiele. Jedne bardziej interesujące od drugich, bardziej zadziwiające, a nawet nieprawdopodobne. To, co zwróciło moją uwagę, to przede wszystkim fakt, że mężczyźni ci, bardzo lubią to, co robią, jest to ich oryginalne hobby. Osobiście nie umiałabym łapać duchów tak jak oni, wyczekiwać na te zjawiska i nie odczuwać żadnego strachu. Autorom zależy na tym w ich pracy, aby pomóc ludziom, aby wyleczyć ich domy. Jednocześnie jednak, panowie wykonują całkiem inne zawody, o które ich bym nie podejrzewała, ponieważ czytając książkę Kontakty z duchami... miałam wrażenie, że to jest zajęcie na cały etat, a nie coś dodatkowego. Jason Hawes i Grant Wilson zgrabnie odtajnili sprawy swojej grupy T.A.P.S., otworzyli się przed czytelnikami, a także odkryli, na czym polega ich praca. Przybliżyli nam ważne terminy, które powinniśmy znać, jeżeli interesujemy się tą tematyką. Prostym językiem i w ciekawy sposób nam wszystko opowiedzieli.
Kontakty z duchami... to już ich drugie dzieło. A szczerze powiedziawszy, z chęcią przeczytałabym ich pierwszą książkę, aby dowiedzieć się więcej, bo czuję niedosyt. Nie dlatego, że coś było nie tak opowiedziane, ale właśnie dlatego, że za bardzo zainteresowałam się wszystkimi sprawami i nawiedzeniami, że chciałabym bardziej zapoznać się z tematem.
Osobiście nie umiem nawet w części opisać Wam emocji jakie mną zawładnęły podczas zapoznawania się z tą lekturą. Mogę jedynie zachęcić do przeczytania tej książki, abyście poczuli to co ja, złowieszczy dreszczyk na plecach, ciarki i przestrach, gdy się uświadamia, że wszystko to działo się naprawdę. Polecam!