"Mrówki w płonącym ognisku" to powieść Teresy Oleś-Owczarkowej, która opisuje w książce wieś i jej mieszkańców, oczami dziewczynki, która wychowała się, dorastała w małej wiosce. Tą dziewczynką, bohaterką książki jest ona sama, dziś już dorosła, ale czytając można w pewnym momencie poczuć, jakby się znało autorkę w dzieciństwie i teraz, już jako dorosłą kobietę. To zasługa lekkiego stylu i prostego języka jakim napisana jest powieść.
Tytuł książki od razu mnie zaintrygował choć oczywiście jest to symboliczna nazwa. Po lekturze mogę jednak przyznać, że tytuł jest trafiony i adekwatny do treści, a to wbrew pozorom nie jest takie częste. Sama autorka jest z wykształcenia psychologiem, dlatego też można to odczuć w niektórych jej opiniach, w których autorka zgłębia zachowania i zwyczaje wiejskiej ludności pod kątem psychologicznym. Jest to ciekawe podejście do tematu, bo zazwyczaj czytałam o różnicach między miastem a wsią, a tutaj mogłam się dowiedzieć o przyczynach tych nadal skrajnie różnych światów, bo wbrew pozorom, wciąż wiele jest miejsc, gdzie życie toczy się dawnym, wiejskim, powojennym rytmem, a ludzie wciąż posługują się dialektami, gwarami i mają własne, zwyczaje i tradycje. Choć staropolskie obyczaje nie są w moim typie, przyznaję, że często są interesujące i godne podziwu, że w dobie tak posuniętej cywilizacji, wciąż wielu ludziom zależy na kulturze i poszanowaniu dawnych zwyczajów.
Choć dziś określenie "wieśniacy" jest uznawane za obrazoburcze, jest to nic innego jak antonim słowa "miastowi". Mimo wszystko, dziś wieś nie rzadko traktowana jest gorzej, a ludzie ją zamieszkujący uznawani są za zacofanych i niewykształconych. Tymczasem oni także lubią się bawić, uczęszczają do kościołów, mają swoje sklepy, interesują się wieloma rzeczami, jednym słowem ich życie nie odbiega zanadto od życia w mieście.
Autorka wspomina swoje dzieciństwo spędzone z babcią nostalgicznie, ale jednocześnie szczęśliwie. Wciąż pamięta o pomagających sobie sąsiadach, o godnym i uczciwym życiu pomimo biedy i braku perspektyw, o docenianiu cennych rzeczy, jak dobry urodzaj w polu, pogoda czy ludzie zawsze skorzy do pomocy. Dzieci choć nie posiadały zabawek zawsze były uśmiechnięte, wykorzystywały swą wyobraźnię do zabawy, nikt nie przejmował się rzeczami materialnymi, a sama wieś przypominała tę bajkową, z mnóstwem zwierząt, zielenią i zapachem zboża na polu poruszanego wiatrem.
"Mrówki w płonącym ognisku" to książka-wspomnienie. Opowieść o dawnej, powojennej wsi oczami jej mieszkanki. To obraz tradycji, mnóstwo informacji o kulturze, mieszkańcach i wiele ciekawostek. Lektura pozwala odpocząć i zrelaksować się, dlatego polecam ją wszystkim ciekawym dawnych czasów, tym którzy chcą powspominać swoje dzieciństwo i przypomnieć sobie jak to było kiedyś.