„Czasem dobrze jest żyć w nieświadomości. Gdybyśmy znali naszą przyszłość, stałoby się to przekleństwem.”*
Jako nastolatka w ciągu jednego dnia straciłaś swoją pierwszą miłość oraz mamę, która była dla ciebie wszystkim. Zawalił ci się świat i już nic nie będzie takie samo. Mama cię już nie przytuli i nie pocieszy, a ten który obiecał, że spotkacie się na drugi dzień zniknął na zawsze i pozostawił ranę w sercu oraz niepewność i miliony pytań. Pozbierałaś się jakoś i żyjesz dalej w swoim świecie, dalej kochająca, ale i nienawidząca. Spętana przez uczucie, które nie będzie odwzajemnione, które odbiera szansę na szczęśliwe życie. Zabrało nadzieję oraz wiarę w siebie i swoje umiejętności. Czy to się kiedyś zmieni?
Kamila to dwudziestoczteroletnia dziewczyna, która jest wychowywana przez swoją ciotkę. Dzieje się tak ponieważ w wieku szesnastu lat straciła matkę, jakby było mało w tym samym czasie z jej życia znikła jej pierwsza miłość. Jakub, bo tak było na imię jej miłości, odszedł bez słowa wyjaśnienia, łamiąc serce dziewczyny. Od tej pory dziewczyna zamyka się w sobie i żyje w swoim małym prywatnym świecie, gdzie prym wiodą książki, róże oraz stare domy. Te dwie ostatnie rzeczy co prawda tylko w marzeniach lub w Internecie, ale kobieta marzy, że kiedyś zdobędzie wymarzony różany ogród, stary dom oraz wielką miłość. Minęło osiem lat od tych tragicznych wydarzeń, a ona nadal kocha mężczyznę, który tak ją skrzywdził i pisze do niego maile. Postanawia jednak coś zrobić ze sobą, musi przestać żyć na garnuszku cioci. Nie podejrzewa nawet, że jej działanie spowoduje, że Jakub zawita ponownie w jej życiu i zacznie działać za jej plecami. Czemu Jakub na nowo wkracza w życie Kamili? Co takiego naprawdę wydarzyło się dziesięć lat temu? I kim jest Łukasz, który sprawia, że Kamila zaczyna zapominać o tym pierwszym?
Kolejna książka Katarzyny Michalak, którą miałam przyjemność czytać. Nie muszę chyba pisać, że jest to jedna z moich ulubionych polskich powieściopisarek, prawda? To jak pisze trafia prosto do mojego serca i sprawia, że każdą historię przeżywam całą sobą. Są pełne emocji, akcji oraz wypełnione uczuciami. Czy tak samo było z „Ogrodem Kamili”?
Książka ta jest… zaskakująca. Tak. Autorka początkowo tworzy obraz bajki, wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienia się na lepsze. I przez dłuższy czas wydawać się może, że będzie tak do samego końca. Ale Katarzyna Michalak nie byłaby sobą gdyby nie poplątała trochę w życiu bohaterów. I tak oto pojawia się tajemnica, winy do wybaczenia, pojawia się śmiech, bó, radość i łzy. Pojawiają się przyjaciele i wrogowie, pojawiają się ludzie z przeszłości i ci co przyszłość mogą pomóc tworzyć. Historia staje się nagle pełna zawirowań, niewyjaśnionych sytuacji, które więcej plączą niż wyjaśniają. Jednym zdaniem dzieje się, dużo i intensywnie. Fabuła wciąga od samego początku, akcja toczy się wartko i zawile. Wydarzenia są logiczne i łączą się w spójną całość. Autorka postarała się i tym razem o autentyczność wydarzeń, jak i realistyczny obraz bohaterów. Jednak najbardziej czym mnie zaskoczyła to brakiem wyjaśnienia owej tajemnicy. No, co prawda są małe wzmianki o niej, ale to tak mimochodem, tak, że można się domyślać o co chodzi, ale nie wiadomo do końca czy to właśnie oto chodzi.
Po raz kolejny jestem zachwycona kreacjami bohaterów i tym, że nawet ci drugoplanowi mają swoją chwilę i są równie autentyczni jak ci główni. Michalak ma prawdziwą umiejętność do nakreślania sylwetek, które są bardzo realne, a ich charaktery, poglądy i sposób bycia mają odzwierciedlenie w nie jednym czytelniku. Mają wady, jak i zalety, ranią, popełniają błędy i się na nich uczą. Szczerą sympatią darzę Łukasza, takich mężczyzn jak on ze świecą szukać. Jeśli miałabym wskazać swój ideał od dziś byłby to właśnie on. Posiada te wszystkie cechy, które cenię w mężczyźnie: stanowczość, a zarazem delikatność, empatię, czułość, wyrozumiałość, poczucie humoru i tę potrzebę chronienia najbliższych. Nie mówię, że innych postaci nie polubiłam, ale Łukasz jakoś najbardziej przypadł mi do gustu. Kamila to romantyczna dusza, która jest trochę zagubiona i pozbawiona pewności siebie, miła, sympatyczna, trochę naiwna - nie sposób jej nie polubić.
Dałam się porwać tej historii i tak szczerze mówiąc sama nie wiem kiedy ją skończyłam. Nie zauważałam umykającego czasu, bo byłam zbyt pochłonięta tym co czytam. Pełna emocji, radości i smutku, płaczu i śmiechu, nadziei i jej braku. Jest historia miłości, która nie ma łatwego początku, bo na jej drodze co chwilę stają jakieś przeszkody. Jak się ona zakończy wie tylko sama autorka. Przeżywałam wszystko razem z bohaterami i tym ulubionym kibicowałam całym sercem. Jak to bywa przy książkach pani Kasi przeżywałam ją całą sobą i na długo pozostanie w mojej pamięci. Gdy przeczytałam ostatnie zdanie byłam w szoku, nie chciałam przyjąć do świadomości, że taki jest koniec, że muszę czekać aż ukaże się druga część żeby dowiedzieć się co dalej. Z jednej strony byłam zła, no bo jakże tak można zostawić czytelnika(?!), a z drugiej strony wiedziałam, że tak będzie bo polska powieściopisarka zawsze potęguje napięcie i nie zdziwię się jak dopiero w finałowym tomie wszystko się rozwiąże.
Fanom twórczości tej pisarki „Ogrodu Kamili”, jak mniemam, nie muszę polecać. Prędzej czy później sięgną po książkę. Ja mogę tylko zachęcić by stało się to jednak prędzej, bo warto. Warto zarwać dla niej noc, bo to piękna historia, którą mogło komuś napisać życie. To książka, która na nowo pozwoli wierzyć w miłość. Nadmienić muszę jeszcze, że sympatyków róż czeka miła niespodzianka na początku każdego rozdziału, ja nie mogłam się powstrzymać każdą nazwę róży sprawdzałam w Internecie. Cudne są!
*str. 81
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2013/10/bo-marzenia-s...