Jezioro szczęścia

Recenzja książki Jezioro szczęścia
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jest to taki typowy słodki romans. Na początku i ja tak myślałam, jednak powiem Wam, że romansu jest tu bardzo niewiele. Jest to raczej książka życiowa, o problemach, o dokonywaniu wyborów, o decyzjach, o zmianach w życiu, o próbie dojścia do ładu ze sobą, o samotności, relacjach międzyludzkich, pomocy...

Andrea to niespełna 40-letnia kobieta, matka nastoletniego chłopca, rozwódka od roku. Jej życie zmieniło się diametralnie, jej mąż odszedł do innej, a ona została ze swoim synem, który dosyć ciężko znosił zmiany w ich życiu. Przeprowadzili się do Moses Lake małego miasteczka, zamieszkali w domku nad jeziorem. Andrea znalazła pracę jako doradca w Służbach Ochrony Dziecka. Miała plan, aby stać się samodzielną, aby samej zarobić na swoją małą rodzinę, aby jej rodzice nie musieli już jej pomagać. Kiedy jej syn popada w tarapaty przez szaleństwa na motorówce ze swoimi nowymi znajomymi, kobieta zaczyna coraz bardziej obawiać się przyszłości. Jeszcze na dodatek strażnik leśny o imieniu Mart chce, aby Dustin poniósł konsekwencje swoich niebezpiecznych wygłupów. Andrea i Mart początkowo nie pałają do siebie sympatią, ale to się z czasem zmieni. Zajmą się wspólnie sprawą pewnej małej dziewczynki. Oby dwoje zaangażują się w to, aby mała była bezpieczna, dzięki temu zaczną się coraz częściej spotykać, rozmawiać, otwierać się przed sobą, opowiadać o swoich problemach...

Nie jest to typowy romans, jest to raczej książka obyczajowa. Znajdziemy tutaj dziwną zagadkę jaką stanowi pewne dziecko, a właściwie jego sytuacja, do tego problemy rodzinne, niebezpieczeństwo, strach, ucieczka, pomoc, uświadamianie sobie co jest w życiu ważne, pomoc... Wszystko to z nutką miłości, jednak ta nutka jest naprawdę bardzo delikatna i z pewnością nie przyćmiewa reszty historii. Czy to jest zaletą? Sądzę, że w założeniu tej książki tak, ale jeśli liczycie na jakiś gorący romans to tutaj z pewnością go nie znajdziecie

Narratorami jest dwójka naszych głównych bohaterów. W jednym rozdziale o wydarzeniach opowiada nam Andrea, w kolejnym Mart i tak na zmianę aż do końca. Jest to nawet ciekawe, dzięki temu możemy poznać dokładne myśli i uczucia każdego z nich. Jest to z pewnością fajne urozmaicenie.

Moim zdaniem powieść ta jest ciekawa, zawiera w sobie pewne przesłanie, zachęca do chwilowej refleksji nad sobą, skłania do zastanowienia się "co ja bym zrobiła w takiej sytuacji?". Akcja toczy się raczej umiarkowanie, trochę się tutaj dzieje... Książka jest nieco dramatyczna, podczas czytania czuć dreszczyk napięcia, zawiera ona sporo głębokich myśli naszych bohaterów. Odsłania ona przed nami blaski i cienie życia, porusza niebanalny tematy jakim są bieda, zaniedbywanie dzieci... Zdecydowanie jest ona wciągająca. Może nie porwie nas tak, że zapomnimy o całym świecie, ale mimo to stanowiła ona dla mnie przyjemną i wartą uwagi lekturę.


Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/10/jezi...
0 0
Dodał:
Dodano: 11 X 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 253
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: MartaAnia
Wiek: 34 lat
Z nami od: 20 X 2012

Recenzowana książka

Jezioro szczęścia



Andrea Henderson przeżyła koszmarny rok. Przeprowadzając się do Moses Lake, ani myśli o szukaniu przygód. Z synem u boku postanawia rozpocząć nowe życie. Ma nadzieję, że praca, która (jak słyszała) odmienia losy innych, jej samej przywróci wiarę w siebie, pomoże odnaleźć cel i ukojenie. Dla nowo mianowanego strażnika leśnego Marta McClendona szukanie celu jest sprawą drugorzędną. Przyjął tę pracę...

Ocena czytelników: 4.25 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5