Zgłosiłam się do wydawnictwa Drageus z nadzieją na przeczytanie innej książki, która niestety, a może jednak "stety" nie została mi udostępniona. Tymczasem w moje ręce trafił Nexus. Opis tej książki wzbudził moje zainteresowanie, a czas poświęcony na lekturę tej powieści, okazał się nie być straconym. Oczywiście, jak to ja, znalazłam kilka drobnostek, do których można by się przyczepić, ale nie na tyle zajmujących, by niniejsza recenzja miała się okazać negatywną.
W niedalekiej przyszłości, tj. w roku 2040 na rynek trafia nowy nanonarkotyk. Nexus... narzędzie dzięki, któremu wgląd w ludzkie umysły staje się możliwy. Narkotyk, który pozwala na wyświetlanie myśli drugiego człowieka niczym slajdów. Nowy wymiar rozrywki i czekających na ludzkość niebezpieczeństw, nowe narzędzie do manipulacji, chyba najsilniejsze jakie można sobie wyobrazić...
Nexus wciąga, jak dobry film, jak... narkotyk, poruszając wyobraźnię, tak wyraźnie, i tak gwałtownie... Nie pozwalając na odpoczynek w czytaniu.
Mogłabym napisać o tym, co mi się nie podobało, ale nie chcę. Uważam, że powieść Rameza Naam ma zdecydowanie więcej zalet niż wad, pobudza umysł do zadawania nowych pytań, między innymi tego, które przed paroma tygodniami było dyskutowane na spotkaniu Socrates Cafe, w Cafe Fikcja, a mianowicie:
Jak daleko możemy się posunąć dla dobra nauki?
http://czytamirecenzuje.blogspot.com/2013/10/nexus-ramez-naa...