Powrócić do swoich starych przyjaciół – cóż za przyjemne uczucie, nieprawdaż? Przyjaciół zwykłych i niezwykłych. Żyją tak samo, jak inni rówieśnicy, jednak przy tym mają niezwykle ważne zadanie do wykonania, jak nikt inny. I nie jest to upolowanie kolejnej okazji w sieciówce czy nawet przyłapanie przestępców czy złodziei na gorącym uczynku. Tu ważą się losy świata. Nadchodzi apokalipsa. A oni muszą uratować cały świat, miliardy istnień. Czy im się to uda?
Pięciu Wybrańców – Minoo, Linnea, Vanessa, Anna-Karin i Ida. Każda jest inna – prowadzi inne życie, każda boryka się z innymi problemami, jednak łączy je kilka spraw. Wybrańcy, demony, nadprzyrodzone zdolności, ocalenie całego świata przed nadchodzącą apokalipsą. Czy sobie poradzą? Kto jest przeciwko nim, a kto jest z nimi? Czy mogą sobie ufać? Kto tym razem je zaatakuje? Czy nadejdzie do walki z demonami? Czy ogień pochłonie wszystkich?
Długo czekałam na kontynuację Kręgu szwedzkiego duetu. Czy było warto? Jak najbardziej! Mats Stranberg i Sara Bergmark Elfgren po raz kolejny stworzyli coś niezwykle wciągającego i co najważniejsze nietuzinkowego. Jest to z pozoru banalna historia o nastolatkach, jakich wiele na rynku wydawniczym. Nic bardziej mylnego!
Może to dzięki temu, że serię tę pisze duet, może wynika to z niejakiej pomysłowości i wielkiego talentu autorów. Szwedzi pokazali, że druga część może być równie dobra, jak pierwsza, że można pisać na równie świetnym poziomie. Pokazali, że nawet historia z nastolatkami i magią w roli głównej może być realistyczna. Odnosi się wrażenie, że magia istnieje, a te wszystkie wydarzenia naprawdę miały miejsce, gdzieś w małym, prowincjonalnym szwedzkim miasteczku.
Do tego każdy z bohaterów jest skonstruowany niczym człowiek z krwi i kości. Ktoś, kto naprawdę żyje gdzieś tam, w Engelfors. Wybrańcy, Adrianna, Gustaf, Nicolaus czy inni bohaterowie odgrywający inne role w tej powieści. Każdy z nich jest niezwykle prawdziwy, a osoby podobne do nich z pewnością nie jeden raz każdy z nas spotkał na swojej drodze. Dziewczyny nie są idealne, każda z nich przedstawia inną osobowość i dlatego każdy czytelnik może się z nimi utożsamić. Są takie normalne, nawet ze swoimi zdolnościami. Z każdą kolejną stroną przekonywałam się do kolejnej z nich, tak że nie wyobrażałam sobie powieści bez jakiejkolwiek z nich.
Autorzy znowu serwują nam sporą dawkę mocnych wrażeń i masę niespodziewanych zdarzeń. Wydarzenia z ostatnich stron Ognia po prostu wbijają w fotel. Ja wręcz nie mogłam uwierzyć w to, co czytam. Zaskakują, załamują psychicznie, sprawiają, że człowiek nie wie, co ze sobą zrobić i zastanawia się, czy to było konieczne, czy nie można było tego napisać inaczej. Jednak później dochodzi się do wniosku, że jednak nie… powieść jest świetna taka, jaka jest, bo gdyby coś zostało w niej zmienione, nie byłaby taka, jaka jest teraz, a co za tym idzie nie wywarłaby takich emocji w takiej ilości.
Kto nie przeczytał Kręgu niech szybko to nadrobi, bo Ogień już na niego czeka! Powieść jest idealna i obawiam się, co Mats i Sara szykują dla swoich czytelników w kolejnym i już niestety ostatnim tomie tej niezwykłej trylogii – Kluczu. Ta historia jest wręcz stworzona dla miłośników realnej fantastyki, poszukiwaczy mocnych wrażeń, ciekawych zwrotów akcji i niebanalnego języka. Jestem pod wrażeniem tego, że duet ten tak świetnie pisze dla młodzieży ich językiem. Bo nie jest to takie łatwe zadanie, na jakie wygląda. Wiele razy miałam styczność z dość mdłymi i niezbyt naturalnymi dialogami, a tutaj na szczęście nam tego oszczędzono. Jeśli zwlekaliście z sięgnięciem po trylogię Engelfors, nie traćcie czasu, bo omija was naprawdę świetna lektura!
*cytat z książki, s.406
____
Źródło:
http://szeptksiazek.blogspot.com/