„- No cóż, kiedy twoje życie rozpada się na kawałki, czasem rozpadasz się razem z nim.”*
Gdy twoje życie przewraca się do góry nogami, okazuje się być budowane na kłamstwie, masz prawo czuć się zraniony i wściekły. Niepewny tego co jest kłamstwem, a co prawdą, komu możesz ufać, a komu nie. Wszystko co się dla ciebie liczyło rozpadło się, a teraz ty musisz się nauczyć żyć i jakoś funkcjonować, a przede wszystkim - musisz odkryć prawdę o sobie.
Allie po ostatnich tragicznych wydarzeniach w szkole wraca do domu na wakacje, niestety na krótko przed ich końcem ktoś próbuje ją złapać. Dziewczynie udaje się na szczęście uciec, i wraz z przyjaciółką wcześnie niż większość uczniów trafia do akademii i pomaga przy remoncie budynku po pożarze. Jednocześnie jest świadoma tego, że grozi jej niebezpieczeństwo i by móc się obronić po rozpoczęciu nauki wkracza szeregi Nocnej Szkoły. Tam wraz z swoim chłopakiem, znajomymi i innymi uczniami uczy się przetrwania w niebezpieczeństwie. Początkowo ćwiczenia idą jej opornie, ale z czasem, przy pomocy innych, staje się coraz lepsza. Nastolatka oprócz próby odkrycia prawdy o sobie i swojej rodzinie zmaga się też z uczuciami do dwóch chłopaków, z czego jeden jest bardzo zazdrosny i nadopiekuńczy. Jak dziewczyna poradzi sobie z natłokiem wydarzeń i emocji? Czy postąpi właściwie?
Pierwsza część „Akademii Cimmerii”, mimo średniego początku, mnie zachwyciła i długo po jej przeczytaniu wracałam do niej myślami. Elitarna szkoła dla dzieci bogatych ludzi, które z czasem obejmą ważne stanowiska, tajemnicza Nocna Szkoła i brak jakichkolwiek nadprzyrodzonych istot. To było to. Niecierpliwie też oczekiwałam kontynuacji, dlatego też, gdy tylko dorwałam ją w swoje ręce, bez namysłu porzuciłam wszystkie inne książki za brałam się za „Dziedzictwo”. Jakie są moje wrażenia po lekturze książki?
Przyznać muszę, że tym razem autorka zrobiła wielkie wejście i już na samym początku przyprawia o szybsze bicie serca i niecierpliwe przewracanie kartek. Co prawda po chwili trochę zwalnia akcję i napięcie, ale trwa to zaledwie moment. I tak jest przez całą książkę. Nie miałam ani chwili czasu na złapanie oddechu, czy przyzwyczajenie się do tego co się dzieje. Akcja mknie, ale nie przeszkadza to jednak wczuciu się w nią i przeżywanie wszystkiego wraz bohaterami. Autorka nie poskąpiła tragicznych wydarzeń, momentów gdy włos na głowie się jeżył. Wszystko wydaje się być przemyślane i mieć swoje miejsce oraz czas. Odkrywa coraz więcej faktów, odpowiada na pytania, które pojawiały się w trakcie czytania „Wybranych”. Nie podaje jednak tego wszystkiego na złotej tacy, trzeba się porządnie, wraz z bohaterami, nagłowić. A i nawet wtedy nie odkryje się całej prawdy oraz powstaną nowe pytania. Zakończenie jasno i wyraźnie pokazuje, że trzecia część będzie równie fascynująca co pierwsza.
W pierwszej części trudno było mi się przekonać do zbyt szybkiej przemiany jaka zaszła w Allie, a w tej muszę przyczepić się do tego, że wiecznie kłamała. Niby twierdzi, że tego nie lubi, ale swoje robi. Ja rozumiem, akcja, budowanie napięcia, ale czy nie można byłoby bez tego? Strasznie mnie to drażniło i przeszkadzało. Co do reszty postaci nie mam najmniejszych zarzutów. Dopracowani idealnie, realni, tajemnicze. Mają wady, jak i zalety. Czasem naprawdę nie wiadomo kto stoi po jakiej stronie. Jest tak jak być powinno.
„Dziedzictwo” czyta się niebywale szybko i mimo wszystko przyjemnie. Fabuła jest spójna i tworzy, mimo wielu niejasności, logiczną całość. Akcja mknie cały czas do przodu i porywa w wir wydarzeń. Wydarzeń, które wywołują mnóstwo emocji, często skrajnych i trudnych do opisania. Nie da się nie przeżywać całą sobą kolejno następujących po sobie wydarzeń. Niebywale łatwo zżyłam się z bohaterami i traktowałam ich, jak dawno nie widzianych przyjaciół. I tylko nie rozumiem postępowanie Allie, wie, że źle robi, że jej tłumaczenia są grubymi nićmi szyte, ale i tak kręci. Jej wybory mnie zaskakiwały i szczerze żałuję, że stało się tak, a nie inaczej. Niecierpliwie wyczekuję kolejnej części, z nadzieją na to, że będzie tak dobra jak część pierwsza.
Książka jest naprawdę dobra, i jako kontynuacja trzyma poziom, szkoda tylko, że nie zaskakuje niczym nowym. Nie brak w niej napięcia, dreszczyku i nagłych zwrotów akcji, ale gdzieś tam coś mi zgrzyta. Liczyłam na coś więcej, bo po pierwszej, świetnej części wiem, że autorka potrafi dużo więcej. Jest bardzo dobrze, polecam fanom serii, ale jednocześnie żywię nadzieję, że w trzeciej części będzie jeszcze lepiej.
*str. 206
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2013/09/czy-to-skad-s...