W poszukiwaniu odpowiedzi...

Recenzja książki Papierowe miasta
W twórczości Johna Greena zakochałam się podczas lektury „Gwiazd naszych wina”, która wystawiła moją wrażliwość na ciężką próbę. Autor ujął mnie swoją szczerością, nazywaniem rzeczy po imieniu i brakiem upiększeń, które podczas podejmowania pewnych tematów są nie na miejscu. Sięgając po „Papierowe miasta” nawet nie czytałam opisu okładkowego, ponieważ nazwisko autora stanowiło dla mnie gwarancję wrażeń na najwyższym poziomie.

Papierowe miasta to miejscowości, które istnieją tylko na mapach, pułapki stworzone przez kartografów w celu ochrony praw autorskich, mające zabezpieczyć twórców przed nielegalnym kopiowaniem ich dzieła. Tytuł książki nie jest przypadkowy, ale każdy kto miał przyjemność obcowania z twórczością autora, wie, że za tym kryje się więcej niż podróż do miejsca, które istnieje tylko na papierze.

Bohaterem książki jest osiemnastoletni Quentin Jacobsen, przeciętny nastolatek znajdujący się na dole hierarchii szkolnej, od lat zakochany w swojej sąsiadce Margo Roth Spiegelman. Dziewczyna należy do elit szkolnych, otoczona wianuszkiem przyjaciół wiedzie w szkole prym. Jest skarbnicą niezwykłych pomysłów i czasem zdarza się jej znikać na kilka dni w celu odbycia szalonych podróży. Bohaterowie w dzieciństwie byli świadkami tragicznego wydarzenia, które w pamięci Quentina pozostało na zawsze, natomiast na Margo na pozór nie zrobiło większego wrażenia, poza skłonieniem jej do rozwikłania zagadki. Akcja książki rozpoczyna się kilkanaście dni przed ukończeniem szkoły, kiedy pewnego wieczoru Margo zjawia się w oknie chłopaka i wciąga go w swój tajemniczy i szalony plan zemsty. Oboje spędzają pełną wrażeń noc, po czym dziewczyna znika zostawiając przyjacielowi wskazówki, co do swojego miejsca pobytu, ale czy Quentinowi uda się dopasować wszystkie elementy układanki i rozwikłać tajemnicę zniknięcia przyjaciółki ?

Bohaterowie stworzeni przez autora są postaciami przeciętnymi niczym nie wyróżniającymi się, a każde z nich ma wady i zalety. Ich życie skupione jest na tym, czym zajmują się zwykli nastolatkowie. Chłopcy uwielbiają gry komputerowe i wchodzą w pierwsze poważne związki z dziewczynami. Niektórzy bronią się przed balem na zakończenie szkoły, ale są i tacy, którzy nie poddadzą się zanim nie znajdą partnerki na to najważniejsze szkolne wydarzenie. Dziewczyny, skupiają się na ciuchach, plotach i przekraczaniu kolejnych baz związku.

Autor w bardzo obrazowy sposób pokazuje przekrój szkolnego środowiska i panujecie w nim zależności. Od elit w których królują cheerleaderki i gwizdami sportu po sam dół, gdzie znajdują się mniej piękni i słabsi, z których można drwić i robić im głupie żarty. Wydawać by się mogło, że na tym tle Margo jest jedyną postacią, której pomysły i zachwianie wyróżnia ją z tłumu, ale kiedy bliżej poznajemy pozostałych bohaterów okazuje się, że każdy z nich ma charakter i jest wyjątkowy w swojej przeciętności.

John Green pod podszewką poszukiwań Margo przemyca ponadczasowe wartości i zwraca uwagę czytelnika na ważne problemy takie jak brak akceptacji, ocenianie drugiego człowieka po pozach i szufladkowanie zanim dobrze się go pozna. W tej książce znajdziecie także przyjaźń i poświecenie dla drugiego człowieka. Przekonacie się, że informacje dostarczane przez oczy czasem mylą, a idealizowanie drugiej osoby może skończyć się rozczarowaniem.

Autor wprowadza kilka elementów o znaczeniu symbolicznym, które w znacznym stopniu dopełniają wykreowaną rzeczywistość i pozwalają czytelnikowi wejść „głębiej” w przedstawioną historię. Portrety psychologiczne bohaterów są dopracowane, a to sprawia, że czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem ich zachowań i podejmowanych decyzji i choć wydarzenia śledzimy z punktu widzenia Quentina, poprzez jego wspomnienia i przemyślenia bardzo dobrze poznajemy też Margo

Muszę przyznać, że jestem pełna uznania dla Johna Greena, który w prostej historii zwrócił uwagę na tak wiele ważnych kwestii nie zmuszając odbiorcy do czytania między wierszami. Nie ma tu może wielkich emocji, ale czytelnik przez cały czas prowokowany jest do myślenia, wyciągania wniosków i refleksji. W tej książce znajdziecie wszystko, co niezbędne do przeżycia ciekawej przygody: tajemnice, zagadki i bohaterów tak realnych, że mogliby być waszymi sąsiadami i nawet nie spostrzeżecie się kiedy autor wciągnie Was w swoją grę

Książka przeznaczona jest dla młodzieży i myślę, że w tej grupie znajdzie najwięcej fanów, choć i dla „starszej młodzieży” czas spędzony z tą lekturą nie będzie stracony. „Papierowe miasta” jest tak różna do swojej poprzedniczki, że nawet nie mam zamiaru zastanawiać się, czym mnie zaskoczy autor w „Szukając Alaski” ponieważ po dwóch spotkaniach z Jego twórczością i skrajnych wrażeniach i emocjach jakich mi dostarczył muszę przyznać, ze jest zdolny do wszystkiego

http://nieczytam.blogspot.com/2013/06/w-poszukiwaniu-odpowie...
0 0
Dodał:
Dodano: 23 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 270
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Agnieszka
Wiek: 48 lat
Z nami od: 14 VIII 2013

Recenzowana książka

Papierowe miasta



Nastoletni Quentin Jacobsen spędza czas na adorowaniu z oddali żądnej przygód, zachwycającej Margo Roth Spiegelman. Więc kiedy pewnej nocy niegrzeczna Margo uchyla okno i, zakamuflowana jak ninja, wkracza na powrót w jego życie, wzywając go do udziału w tajemniczej i misternie zaplanowanej przez siebie kampanii odwetowej, Quentin oczywiście podąża za dziewczyną. Gdy ich całonocna wyprawa dobiega k...

Ocena czytelników: 5.08 (głosów: 39)