"- Co ważniejsze: wolność czy szczęście? (...)
- Nie możesz być szczęśliwy, jeśli nie jesteś wolny"
Te mądre słowa idealnie ukazują główny problem książki "BZRK" Michaela Granta. Mówiąc o wolności, jeden z głównych bohaterów miał na myśli, że nikt nie mąci nam w głowie, nie zamienia wspomnień, nie nagina rzeczywistości. Noah, bo o nim mowa, dzięki swym słowom ma przekonać się do organizacji BZRK i przystąpić do niej. Jednak jeśli głębiej się zastanowić, to pojawia się jeden wielki konflikt i zaprzeczenie jego własnych słów. Dlaczego? Bo gdy dołączysz do BZRK to już nigdy nie będziesz mógł odejść, a twoja wolność, dawne życie już nigdy nie powrócą.
Dlaczego poruszam ten temat, zamiast od razu przejść do sedna recenzji i wyjawić jakie książka wywarła na mnie wrażenie? Może to zaskakujące, ale całe dzieło jest dla mnie jedną wielką sprzecznością. Wątek między Noah i Sadie, cała organizacja, zło czynione dla dobra... Przeraża mnie ich ilość. Po co pisać książkę, która sama sobie zaprzecza na każdym kroku, każdej stronie i rozdziale?
Ale nie tylko to budzi moje emocje. BZRK to organizacja walcząca biotami z AFGC, którzy za pomocą nanobotów w świecie mikro w skali msub i makro planują zamach na głowy państw, a celem BZRK jest im przeszkodzić. Zrozumieliście coś z tego co teraz napisałam? No właśnie, fabuła jest za bardzo zawiła. Czytelnik nie ma żadnej możliwości na zapoznanie się krok po kroku z nowym światem, ale jest od razu rzucony w kręg wydarzeń. Sam musi dojść o co w tym wszystkim chodzi i bez pomocy autora zrozumieć całą sytuację, co uda mu się niewątpliwie, ale dopiero w połowie książki.
Sam pomysł na poszczególne wydarzenia jest dość oryginalny, jednak twórca serii "GONE" w tym przypadku nie popisał się talentem. W całej książce, nie licząc zakończenia, znalazłam zaledwie jedno wydarzenie, które może wzbudzić w czytelniku napięcie, co gorsza jest ono na początku książki, więc raczej o to trudno, zważywszy, że stara się on poukładać w głowie bałagan dotyczący świata nano.
Bardzo podobała mi się informacja na okładce książki, że zawiera ona brutalne i drastyczne sceny. Po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim i za to ogromny plus. Ponadto to właśnie mroczna strona książki, walki, czarne charaktery w jakiś sposób są jeszcze w stanie zaciekawić czytelnika. Ze względu na to, warto po "BZRK" sięgnąć.
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com