"Był po prostu wysoką, szczupła postacią, zakapturzonym zabójcą, który najpierw wbija ostrze, potem się pyta. Nie zdawał sobie sprawy ze swojej sławy. Wieści o jego czynach były bardziej lub mniej barwnie przekazywane z ust do ust. Nazywano go Cieniem."
„Mroki” to pisarski debiut pochodzącej z Świętochłowic Katarzyny Szewioły-Nagel wydany w 2012 r. Autorka z zawodu jest terapeutką, ale już od dziecka pasjonowała się pisarstwem. Pierwsze kroki w tym kierunku stawiała, tworząc opowiadania. Już niedługo na półki trafi druga część jej powieści. A wszystko to zamknie się w trylogii. Choć z tego, co wiem, na tej serii jej przygoda z pisarstwem się nie skończy – to dopiero początek.
Głównym bohaterem jest Leto – nieziemsko przystojny elf, który jednym celnym strzałem odbiera życie innym i w ten sposób zarabia na własne. Jest rozpoznawalny w miastach, toteż w żadnym nie zagrzewa miejsca. Wędrując tak, natyka się na odludną wioskę, a pierwszy wieśniak, którego spotyka, wita go kopniakiem w żebra. Zostaje jednak miło ugoszczony i usłyszawszy o wilkach krążących w lesie, za namową gospodarzy, którzy ugościli go u siebie, postanawia pomóc przy zabiciu zwierząt. Ataki tychże istot nasilają się, giną kolejni niewinni ludzie. Okazuje się, że wilki te nie są zwykłymi dzikimi zwierzętami, a marionetkami w rękach potężnych magów – Iluzjonistów. Nikt ze wsi nie ma pojęcia, że owi magowie przyszli odebrać dług krwi zaciągnięty przez jedną z wieśniaczek…
I jest jeszcze dziewczyna – chłopka wyróżniająca się na tle innych – której miecz nie jest obcy… A powalenie trzech wilków to pestka.
Co z tego wyniknie?
Na pewno wiele krwi.
"Wiem że jesteś wyjątkowy, tak więc i ta blizna stanie się wyjątkowa. Wierzę, że odegrasz dużą rolę w naszej wsi w czasach mroków."
Książkę miałam u siebie już ponad miesiąc, ale jakoś za każdym razem było coś, co mnie od jej elektronicznej wersji odciągnęło. Gdy miałam już zacząć czytać, nadszedł czas wycieczki, a wtedy należało wziąć coś w wersji papierowej. Ale obiecałam sobie, że do końca wakacji przeczytam, i tak też się stało – ostatniego sierpnia skończyłam.
Powieść ta bardzo mnie zaciekawiła już po przeczytaniu opisu – elf skrytobójca, magowie, a wszystko dzieje się w klimatach wiejskich. Sama mieszkam na wsi, więc miło poczytać coś odzwierciedlającego te klimaty, a nie atmosferę dużych miast. Sądziłam, że będzie to ciekawa i lekka lektura na popołudnie. Okazało się inaczej, gdyż „Mroki” to wciągająca i krwawa historia, w której na nudę nie ma miejsca, a bohaterowie wykruszają się jeden po drugim tak, że nawet łzy nie nadążają spływać, by ich wszystkich opłakać.
Autorka pisze bardzo specyficznym i odmiennym językiem – starą polszczyzną – dzięki czemu książka nabiera ciekawego wyrazu. Oczywiście czytelnik (nawet ten młodszy) jest w stanie wszystko zrozumieć. Ponadto powieść obfituje w liczne opisy - szczególnie miejsc i scen rzezi oraz śmierci. Ale choć jest krwawo, nie budzi to wstrętu do autorki czy lektury.
"Nie, moja droga. To elf, a elfy mają ogromne poczucie estetyki. Są wręcz pedantyczni w wyglądzie i higienie. Musisz to zaakceptować, nie zmienisz kogoś, bo ci się nie podoba jego ubranie czy włosy. Ludzie i inne istoty stąpające po tej ziemi to indywidua, rozumiesz?"
Fabuła książki jest nietuzinkowa, utrzymana na wysokim poziomie, a przede wszystkim oryginalna. Autorka nie powiela szablonu nawet w najmniejszym stopniu. Kreuje zupełnie coś innego, co dzieje się u podnóża lasu, w którym ludzie o pomoc mogą prosić jedynie drzewa, nienadające się do niczego. Jest to zupełnie „czyste” fantasy, bez jakichkolwiek dodatków. Zapewnia nam akcję, przygodę, wędrówkę i mnóstwo intryg i tajemnic, które nie do końca zostały wyjaśnione.
Bohaterowie zostali „stworzeni” z dokładnym uwzględnieniem szczegółów. Możemy więc bez problemu z każdym z nich się zżyć, a nawet w nim podkochiwać. Można również powiedzieć, że w książce mamy szeroką paletę różnych osobowości i charakterów. Osobiście uważam, że Leto naprawdę jest doskonały, a jego komentarze do każdej sytuacji potrafią rozśmieszyć człowieka. Godna uwagi jest też postać Nory – kobiety odmiennej od pozostałych. Dasz jej miecz – będzie wniebowzięta; podarujesz suknię – wyklnie za niewygodę.
Ale co najbardziej mnie w książce zaskoczyło – brak tu jakiegokolwiek romansu. To znaczy – niby coś się dzieje, ale zostaje stłumione w zarodku. Z jednej strony to stawia książkę w dobrym świetle – no bo w końcu dość tych miłosnych wątków – lecz z drugiej troszkę szkoda mi tej jednej bohaterki… I, jak na razie, nie zapowiada się, by w drugim tomie coś z romansidła się pojawiło.
"Dziewczynka zamarła, jakby czas się zatrzymał i wlepiła w niego swoje wielkie niebieskie oczy.
- O cholera! - wyrwało się jej z ust.
- Działasz na kobiety, Leto.
- O tak - przytknął mu. - Piorunująco."
Moim zdaniem książka warta jest uwagi. Może to być oderwanie od dotychczasowej lektury, a zanurzenie się w głębokiej otchłani fantastyki z krwawymi wątkami. Oczywiście jest tu też dużo magii, magów, no i elfów. Niestety książka pozostawia pewien niedosyt, bo niektóre wątki pozostały nadal owiane tajemnicą. Z pewnością to jest dopiero początek krwawych rzezi zafundowanych przez autorkę. Jak to już komuś pisałam – współczuję bohaterom wychodzącym spod pióra Pani Katarzyny, szczególnie Letowi, który ”obrywa” najbardziej…
Powieść polecam tym, którzy chcieliby poczytać coś zupełnie innego z działu fantastyki. A co ciekawe, styl i opowieść zawarta w książce nie zawęża grona odbiorców – jest to lektura dla wszystkich. Choć tym, którzy mają słabe nerwy lub boją się krwi, radziłabym się zastanowić dwa razy, zanim zaczną swą podróż z ”Mrokami”.
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
http://mirror-of--soul.blogspot.com/