Nie uciekaj przed uczuciem, i tak cię dogoni

Recenzja książki Ścieżka słońca
„- Chcę, żebyś spotkała mężczyznę, który nie będzie widział świata poza tobą.
- Nie wierzę, że ktoś taki istnieje.
- Istnieje. I choć powiedziałaś "tak" niewłaściwemu człowiekowi, mam nadzieję, że nie powiesz przez to "nie" temu jedynemu.”*


Życie szykuje nam różne scenariusze i nie zawsze są one takie jakbyśmy tego chcieli. Gdy wydaje się, że wszystko się układa i nagle rozsypuje jak domek z kart jesteśmy w szoku i nie potrafimy zrozumieć czemu tak się stało. Nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego i zamykamy serca na nowe związki. Nie chcemy być ponownie zranieni, a przecież z pewnością tylko to nas czeka. Jednak czy przed prawdziwą miłością da się uciec?

Lucy Marinn jest szczęśliwą i spełnioną kobietą. Zajmuje się szkłem artystycznym, co jest jej wielką pasją. Ma niezwykły dar i wyczucie, które przenosi się na jej dzieła. Kobieta ma też chłopaka Kevina, którego bardzo kocha i wiąże z nim dalekosiężne plany. Jest też pewna jego uczuć do niej dlatego wielkim szokiem jest dla niej gdy ten oznajmia jej, że chce z nią zerwać i że ma już kogoś innego. Jeszcze większym szokiem jest dla niej fakt, że tym kimś jest jej własna siostra Alice. W tym samym czasie Lucy poznaje Sama Nolana, mężczyznę, który nie wieży w małżeństwo i bywa tylko w wolnych związkach. Lucy go intryguje i pociąga, ale wie, że nie jest dla niego. Rodzina sióstr nie jest zadowolona obrotem spraw i nie zaakceptuje związku Alice dopóki Lucy nie będzie szczęśliwa. Kelvin zwraca się więc do Sama o zapłatę za przysługę - ma zawrócić Lucy w głowie i sprawić by była zadowolona. Co zrobi Sam? Co jeszcze czeka Lucy? Czy tych dwoje trwając w swoich postanowieniach nie straci szansy na coś prawdziwego i stałego?

Co prawda Lisa Kleypas ma już na swoim koncie znaczną ilość powieści, ale mnie skusiła dopiero jej najnowsza publikacja. Po przeczytaniu opisu od razu wiedziałam, że może to być właśnie to co lubię i akurat potrzebuję. Spodziewałam się lekkiej, niezobowiązującej romantycznej lektury. Czy to dostałam?

Otóż tak. I to więcej niż oczekiwałam. Lisa Kleypas tak naprawdę nie pisze o niczym nowym, ale jest styl ma w sobie coś takiego co sprawia, że książka wciąga od pierwszych stron i jest tak do samego końca. Fabuła jest zgrabnie skonstruowana, zdarzenia są ułożone w logiczną i spójną całość. Akcja może i nie mknie jakoś specjalnie za szybko, ale dzięki temu autorka daje możliwość delektowania się każdą chwilą. Opisy miejsc i wydarzeń są bardzo szczegółowe, ale też i nie przydługie. Autorka omawia temat miłości, który został już opisany na wszystkie możliwe sposoby, ale to jak opisała emocje i niepewność bohaterów sprawia, że nie szło się przy niej nudzić.

Postacie wykreowane przez autorkę są różne, mają wady i zalety przez co stają się bardziej realne. W pierwszej części trylogii uwaga skupiona jest na Lucy i Samie i przyznać muszę, że mogłam wgłębić się w ich psychikę choć trochę i zrozumieć ich zachowanie. Każde z nich stwarzało pozory, że się nie angażują, ale dla mnie gołym okiem było widać, że łączy ich coś specjalnego i szczerze i gorąco kibicowałam tej dwójce. Tak jak polubiłam parę powyżej tak małą sympatią darzyłam Alice i Kevina, dorośli ludzie a zachowują się jak dzieci nie patrząc na konsekwencje. To samo tyczy się rodziców kobiet, którzy po chorobie Alice wyraźnie ją stawiali najpierwszym miejscu - śmieszyła mnie ich nagła troska o samopoczucie Lucy. Nie kwestionuję ich uczucia do niej, ale sądzę, że wcześniej powinni się tym zainteresować. Ciekawi mnie o kim będzie kolejna część.

Tak jak wspominałam prędzej, książka nie zaskakuje niczym nowym, ale i nie nuży. W jakiś sobie tylko znany sposób mnie zachwyciła i sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać. Spędziłam z nią kilka miłych godzin i jeszcze nie raz będę do niej wracać. Lekka, ciepła, pełna uczuć, krzywd do wybaczenia i dróg do wybrania. Z szczyptą magii, która dla mnie była miłym dodatkiem, ale nie rzucała się zbytnio w oczy. Zaledwie parę wzmianek, które mi się podobały. Spodobało mi się miejsce jakim jest Zatoka Friday i większość jej mieszkańców. Zżyłam się z bohaterami i choć nie podnosiła mi ciśnienia to bardzo działała na mnie emocjonalnie. Polubiłam styl Kleypas i z pewnością sięgnę po pozostałe części trylogii oraz inne jej książki.

Jest to książka, którą można się delektować opisami i uczuciami, przy której można pomarzyć i na nowo uwierzyć w potęgę miłości. Lekka, łatwa i przyjemna, ale skłania do pomyślenia nad niektórymi sprawami. Lisa Kleypas ma lekki styl pisania, który z pewnością przypadnie do gustu wielu osobą tak samo jak i mi. Szczerze polecam.

*cytat pochodzi z „Ścieżka słońca” L. Kleypas

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2013/09/nie-uciekaj-p...
0 0
Dodał:
Dodano: 05 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 331
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Ścieżka słońca



Bohaterką "Ścieżki słońca" jest Lucy Marinn, artystka posiadająca szczególny dar - magiczne zdolności, dzięki którym tworzy niezwykłe formy ze szkła. Mieszka nad malowniczą Zatoką Friday wraz z chłopakiem, Kevinem, którego uważa za swoją drugą połówkę. Jest zdruzgotana, gdy dowiaduje się, że ukochany dopuścił się najbardziej okrutnej zdrady, jaką można sobie wyobrazić - związał się z jej własną si...

Ocena czytelników: 5.16 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0