Według informacji umieszczonych na okładce książki „Hotel Zaświat” to dzieło na miarę „Lśnienia” Kinga, albo i lepsze. Między innymi to mnie zaintrygowało, bo moim zdaniem mistrza horroru ciężko przebić. Sięgnęłam też z czystej sympatii, ponieważ bardzo lubię kabaretową twórczość Pana Borkowskiego. Pełna dobrych przeczuć i nadziei zaczęłam czytać i cóż… trochę się rozczarowałam.
Sama sceneria jest iście horrorowa. Główny bohater, Krzysztof, wraca do rodzinnej miejscowości, żeby sprzedać dom, w którym spędził dzieciństwo. Jest zabita dechami wioska w lesie. Jest tajemniczy hotel, dziwny człowiek z lasu i zwierzęta prowadzące do zwłok. Są wreszcie i same zwłoki, a raczej ich fragmenty. I jest tajemnica. I w tym wszystkim Krzysztof musi się odnaleźć i nie zwariować.
Sami powiecie, że na szybko streszczona historia ma potencjał. I owszem, potencjał jest, tylko z wykonaniem gorzej.
Chociaż też nie do końca. Bo wykonanie jest na wysokim poziomie, tylko niepotrzebnie ktoś to próbuje sprzedać jako horror. Bardzo tym zabiegiem skrzywdził ową powieść, bo horroru tu niestety za wiele nie uświadczymy. Zapewniam Was, że jeśli ktoś zęby zjadł na powieściach grozy, to leżące w trawie ucho go nie wystraszy. To bardzo fajna i sentymentalna opowieść o dorosłym mężczyźnie, który wyjechał z małej miejscowości i ułożył sobie życie w wielkim mieście. Założył dom, rodzinę. I teraz po latach wraca na ową wieś, sprzedać dom, w którym się wychował. W trakcie pobytu wybiera się na wycieczki ścieżkami swojego dzieciństwa. A że na tych ścieżkach czasem znajdzie jakiś fragment zwłok, to już inna historia.
Ja tej książki nie czuję. Pewnie dlatego, że nastawiłam się na horror, a zupełnie coś innego dostałam. Zamiast delektować się naprawdę dobrze napisaną opowieścią, ja ciągle czekałam, aż mnie wreszcie coś przestraszy. I się nie doczekałam niestety, a jedyne zbliżone do horroru wydarzenia dostajemy na ostatnich kilkunastu stronach.
Do przeczytania jak najbardziej zachęcam, ale zaznaczam, że lepiej nie nastawiać się na powieść grozy. Wtedy lektura powinna być o wiele przyjemniejsza.
Więcej recenzji na blogu
http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/