"Diamentowy tron" zawiera wszystko to, co powinna mieć dobra powieść fantasy. Jest w nim przygoda, magia, motyw wyprawy i to, co fani prozy Eddingsa lubią najbardziej: wartka akcja. David Eddings po raz kolejny już tworzy świat o własnej historii, mitologii, kulturze i zwyczajach. Natykamy się w nim na zakony rycerskie rodem ze średniowiecza, złodziejskie gildie, przepowiednie i zaklęcia. Po tym zaczarowanym świecie oprowadza nas grupa głównych bohaterów, poszukujących legendarnego magicznego kamienia. Spotykamy tu odważnych rycerzy, sprytnych złodziejaszków, piękne dziewice i uzdolnione czarodziejki. W tym świecie żyje zaklęta królewna, jest też rycerz, który pragnie ją obudzić. Tutaj bogowie spacerują po ziemi, a legendy często mają zwyczaj okazywać się prawdą. Wielkie bitwy żyją tam cały czas w ludzkiej pamięci, a trolle nie należą jedynie do świata baśni. Dobro i zło po raz kolejny toczy tam walkę o panowanie nad światem. Jak ona się zakończy, czy będzie ostatnią? Pokażą to karty "Diamentowego tronu". Kolejnym atutem powieści są bohaterowie, nie tylko mężni i odważni, ale mający też swoje, typowo ludzkie przywary. Dzięki temu od pierwszych stron lubimy Sparhawka i jego przyjaciół. Wartką akcję okrasza humor i cięte riposty bohaterów. "Diamentowy tron", podobnie jak dalsze części trylogii "Elenium", polecam czytelnikom w każdym wieku, nie tylko fanom nurtu fantasy (choć im przede wszystkim), ale również ludziom, którzy lubią, by w książce coś się działo.