"Między ustami a brzegiem pucharu" zalicza się do książek, które pochłania się jednym tchem. Młody człowiek, pół niemiec pół polak, spotyka piękną nieznajomą w mieście, gdzie czuje się panem i władcą. Ona ? Nieprzystępna, tajemnicza, pociągająca. Po prostu Polka o imieniu Jadwiga. Jego ego zostaje mocno zachwiane kiedy spotykają się na jej gruncie czyli w Polsce, która dla młodego niemca jest krajem barbarzyskim i wszelkie powiązania z nim są obraźliwe i godne honorowej walki. Dla mnie mistrzostwo romansu kiedy, pomimo intuicji wiemy jak sie skończy, czytamy z zapartym tchem i taka jest ta książka.
Nadaje się wszedzie. Do kawiarni, do pociągu, tramwaju, metra czy w domu. Zawsze zamyka w świecie bohaterów bez względu jaki gwar jest na zewnątrz.
Szczególnie polecam ze względu na humor, który jest szeroko obecny poprzez babcie owego młodego człowieka, która jest Polką z krwi i kości. Nie szczędzi mu szyderstw i obelg, co jak ona sama uważa, pozwoli na to, żeby jej wnuk pozbył się pruskich zachowań i stał się jej prawowitym polskim ukochanym wnusiem.
Piękny stary romans okraszony nutą patriotyzmu. Opowieść o Niemcu, który z miłości odnajduje swoje polskie korzenie, zmienia się w człowieka szlachetnego ...jak to bywa w romansach.