Bohaterowie Akademii Wampirów powracają :)

Recenzja książki Kroniki krwi
Mimo, iż nie było mi dane dokończyć serię "Akademia Wampirów", sięgnęłam po "Kroniki Krwi", gdy tylko zobaczyłam je na półce w bibliotece. Stwierdziłam, że co mi szkodzi zacząć wcześniej poznawać przygody dawnych bohaterów, tym bardziej, że napisane są przez moją ulubioną autorkę tego gatunku. Obawiałam się tylko jednego - spojlerów.

Na początku przyznam bardzo się męczyłam. Spojlery czaiły się na mnie na każdym kroku, ale na szczęście mieściły się w granicach moich własnych, wcześniejszych przemyśleń i domysłów. Tylko dwa wątki, nieco mnie zaskoczyły, ale no cóż, sama tego chciałam. Niesamowicie cieszy mnie jednak to, że nawet jeśli nie znasz poprzedniej serii, to bez problemu możesz przeczytać nową, a starą potraktować jak prequel.

Co prawda pojawia się trochę niedomówień, bo jednak wydarzenia z "Akademii..." są ważne i mają znaczący wpływ na akcję "Kronik Krwi". Ponadto czytelnik, który nigdy nie czytał książek Richelle Mead, musi nieco się domyślać jakie są różnice między strzygą, morojem, a dampirem oraz jaka jest ich rola.

W "Kronikach Krwi" główną bohaterką nie jest już Rose, tylko Sydney - alchemiczka, która otrzymuje specjalną misję. Musi chronić kuzynkę, królowej wampirów, Jill, przed atakami nie tylko strzyg (krwiożercze wampiry), ale i morojów(cywilizowane wampiry) planujących zrzucenie królowej z tronu poprzez zabicie jej jedynej następczyni. Jill pod ochroną Sydney i jej partnera Keitha oraz dampira (strażnik morojów) Eddiego i... Adriana Iwaszkowa, przeprowadza się do Palm Springs, by w ukryciu czekać na zmianę ustawy, która pozwoli jej kuzynce zachować tron, nawet gdy nie ma na niego następcy.

Po raz kolejny nie zawiodłam się na wspaniałej pracy Richelle Mead. "Kroniki Krwi" to trzymająca w napięciu historia o tolerancji, stereotypach i uprzedzeniach. Dla alchemików wampiry są bestiami, bez wyjątków. Razem z główną bohaterką uczymy się, że nie warto oceniać innych po wyglądzie, nie wolno nikogo postrzegać względem ogółu.

Bardzo zafascynowało mnie to, że Richelle Mead po raz kolejny łamie stereotypy książkowe. Chcecie wątku miłosnego ?? Nie tym razem. Sydney dopiero uczy się funkcjonować w społeczeństwie, zarówno szkolnym, jak i wampirzym. Nie w głowie jej romanse, ale jak wiadomo, nie każdy jest w stanie oprzeć się urokowi Adriana... Czy zaiskrzy między nimi ?? Dowiemy się zapewne, dopiero w następnym tomie.

Po przeczytaniu "Kronik Krwi" stwierdziłam, że muszę czym prędzej nadrobić zaległości względem "Akademii Wampirów". Miałam również niesamowitą ochotę na przeczytanie kolejnego tomu o przygodach Sydney. Muszę przyznać Richelle Mead wie doskonale jak podkręcić atmosferę i zachęcić do czytania.

Polecam !!

Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com/
Dodał:
Dodano: 21 VII 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 1
Odsłon: 247
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Dodano: 21 VII 2013, 11:39:11 (ponad 11 lat temu)
+1 0
W przypadku ocenienia mojej recenzji na minus, bardzo proszę o napisanie komentarza, co się nie podobało, a następnym razem spróbuję się poprawić

Autor recenzji

Imię: Anna
Wiek: 29 lat
Z nami od: 04 IV 2010

Recenzowana książka

Kroniki krwi



Zdrada, miłość, przyjaźń i intrygi wampirzego świata w kolejnej ekscytującej sadze Richelle Mead! Uczono nas, że wszystkie wampiry, moroje i strzygi są mroczne i złe. Kto chciałby pić cudzą krew? To obrzydliwe. Sama myśl o tym, że wkrótce będę karmić morojkę, przyprawiała mnie o mdłości. Kiedy alchemiczka Sydney dowiaduje się, że ma strzec bezpieczeństwa księżniczki morojów Jill Dragomir, nie je...

Ocena czytelników: 5.15 (głosów: 42)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0