Zdecydowanie nie jestem fanką tego gatunku, mam z nim styczność jedynie od czasu do czasu, jednak po wielu zachęcających recenzjach i namowach osób "siedzących w klimacie" postanowiłam spróbować i ja. "Korzenie niebios" to kolejna książka pod egidą projektu "Uniwersum Metro 2033", a pierwsza, która przełamuje schemat - tym razem czytelnik przeniesie się nie do Rosji, a Rzymu. Tu ksiądz John Daniels ma do wypełnienia bardzo ważną i niebezpieczną misję - musi odnaleźć ostatniego żyjącego członka kolegium kardynalskiego. Wraz z nim w podróż wyruszają członkowie Gwardii Szwajcarskiej.
Nigdy nie sądziłam, że książka może wzbudzić takie emocje, grać na niepewności i strachu odbiorcy. Wydawało mi się, że to domena filmów i gier komputerowych. Jak widać myliłam się. Aura grozy i tajemnicy w powieści Avoledo jest dojmująca. Postapokaliptyczne przedstawienie świata wprost przerażające. Oczekiwałam historii niestworzonej od początku do końca, a jednak trafiłam na żywych bohaterów z krwi i kości, mających chwile słabości, lęku, podejmujących bardzo trudne i bolesne refleksje.
Prócz zniszczonego świata, który pamiętamy i dobrze znamy, pojawiają się elementy nadprzyrodzoności, paranormalne, które ubarwiają fabułę i dodają jej pazura, chociaż dla niektórych może to być przeżytek.
Brutalność osiąga tu niewymierny poziom. Dla czytelników o słabszych nerwach może okazać się nie do przejścia, jednak ja zacisnęłam zęby i nie żałuję.
Powieść napisana jest zaskakująco lekkim i przyswajalnym stylem, który sprawia, że wprost się ją pochłania. Duży ukłon należy się tu również tłumaczowi.
Na końcu powieści znajdziemy ilustracje Aleksandra Kulikowa, które są doskonałym dopełnieniem atmosfery grozy.
Nie byłam pewna, czy dobrze robię sięgając po "Korzenie niebios", jednak teraz już wiem, że to była dobra decyzja. Z pewnością sięgnę po Metro Glukhovskiego i inne książki z projektu Uniwersum.
http://waniliowe-czytadla.blogspot.com