Jestem wielką fanką twórczości Hanny Cygler i chętnie sięgam po jej książki, na które zawsze czekam z niecierpliwością. Tym razem moja półka wzbogaciła się o "Kolor bursztynu". To opowieść o miłości, przyjaźni i macierzyństwie.
Główną bohaterką powieści Hanny Cygler jest Aniela (zwana też Nelą lub Anitą) Lisiecka, rozwódka samotnie wychowująca dwójkę dzieci. Jej życie nie jest bajką, nie jest ani proste ani kolorowe.
W dzieciństwie podrzucona na wychowanie babci, nosi w sobie piętno niekochanego przez matkę dziecka i ... okropne okulary podarowane przez babcię. Z matką ma kiepski kontakt i jest zdziwiona, kiedy umiera jej piąty mąż i pozostawia jej spadek. Matka przelewa jej pieniądze, które pomagają Neli wyjść z długów.
Kobieta, całe życie, jest zdana sama na siebie i sama wychowuje dwójkę dzieci. Ma wsparcie w partnerze męża, Sebastianie. Nela pracuje w muzeum, gdzie pewnego dnia widzi mężczyznę, którego obwinia za śmierć Wiktora, mężczyzny, z którym miała spędzić życie.
Postanawia, za radą przyjaciółki Lusi, zbliżyć się do niego - jest bowiem kobieciarzem. Przypadek sprawia, że za sprawą Kaja, Nela skręca nogę w kostce i ma pretekst na podtrzymacie znajomości i realizację swoich szpiegowskich planów. Nie jest przygotowana na miłość.... nie w stosunku do niego.... a jednak - stało się!
Nie mogło to doprowadzić do niczego dobrego, a otaczający Kaja ludzie, nie należą do kryształowych charakterów. Nela dochodzi do zaskakujących wniosków, a jej życie zostaje narażone na niebezpieczeństwo. Czy uda jej się wyjaśnić kwestię śmierci Wiktora? Jak poukłada się jej dalsze życie?
"Kolor bursztynu" to bardzo klimatyczna powieść obyczajowa, pełna zwrotów akcji i zaskakujących sytuacji. Mamy tutaj zagadkę iście kryminalną, miłość i trudy rodzicielstwa. Nela nie ma łatwo w życiu, zawsze pod górkę. Stosunki z matką poprawiają się dopiero, kiedy jest dorosła i mogą sobie wyjaśnić dawne sprawy. Zaczynają poznawać się na nowo i nadrabiać zaległości. Podziwiam ją za hart ducha, za jej siłę, ale drażniło mi jej mazgajstwo. W każdej ważnej sytuacji zaczynała płakać - nie pasowało mi to do tej silnej kobiety. Niby niepozorna, ale kiedy chodziło o osoby jej bliskie, budziła się w niej lwica.
Pani Hania po raz kolejny porwała mnie i oczarowała. Bardzo lubię jej specyficzny sposób pisania i klimat, jaki nadaje swoim powieściom.
"Kolor bursztynu" to doskonała lektura na lato - serdecznie polecam!
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2013/07/kolor-bu...