Scarlet, czyli nowa wersja czerwonego kapturka

Recenzja książki Saga Księżycowa: Scarlet
Saga przyszłości ma swój początek dawno, dawno temu...


Wracamy do świata po IV wojnie światowej. Cinder zostaje uwięziona. Cały świat uważa ją za zbiega z Luny, który jest śmiertelnie niebezpieczny i zasługuje na śmierć. Nikt jednak nie wie, że Cinder jest tak naprawdę księżniczką Seleną, która może być jedynym ratunkiem i ocaleniem ludzkości.

Scarlet mieszka w Rieux we Francji. Na co dzień pomaga babci na farmie. Nastaje jednak dla niej trudny okres, bowiem jej babcia znika. Jedyny sposób na jej odnalezienie - chip identyfikacyjny - tym razem się nie sprawdzi, ponieważ został on wycięty i pozostawiony na biurku. Policja się poddaje i nie chce dalej poszukiwać ich zdaniem zwariowanej staruszki, ale dziewczyna nie wierzy w to, że babcia mogłaby tak po prostu odejść. Postanawia poszukać jej na własną rękę. I wtedy na jej drodze staje Wilk...

Tutaj właśnie rozpoczyna się nowa wersja czerwonego kapturka. Jest Scarlet, która szuka babci, jest Wilk, który zgadza się jej pomóc ją znaleźć, ale nie jest niestety do końca uczciwy wobec dziewczyny, no i jest zaginiona babcia. Nie, nie została połknięta, tak jak w bajce, ale analogii jest naprawdę sporo. Ich przygody przeplatać się będą z przygodami naszego Kopciuszka - Cinder. Autorka nie zapomniała o uwielbianym przez rzesze fanów cyborgu. Cinder nadal odgrywa ogromną rolę i jak zapewne możecie się domyślać, drogi Cinder i Scarlet się skrzyżują - inaczej być nie może

Ponad pół roku przyszło mi czekać na możliwość zapoznania się z kontynuacją Sagi Księżycowej. Byłam bardzo podekscytowana, gdy zobaczyłam zapowiedź tego tomu, a jednocześnie obawiałam się, że nie będzie on już tak dobry jak jego poprzednik i po mocnym debiucie przyjdzie czas stagnacji autorki. Różnie bywa, gdy odnosi się tak duży sukces już przy pierwszej publikacji, więc myślę, że moje obawy nie były bezpodstawne. Na szczęście autorka mnie nie zawiodła i po raz kolejny naprawdę dobrze się bawiłam.

Przy pierwszym tomie również bałam się jak odbiorę dzieło Marissy Meyer. W końcu sam pomysł nie uratuje historii. Na szczęście autorka ma niezwykle lekkie pióro i jej książki czyta się jednym tchem. Są to dość grube tomy, ale czytelnik ma ochotę na coraz więcej. Ani razu nie miałam wrażenia, że historia mogłaby być krótsza, opisana na mniejszej liczbie stron - co uważam za ogromny plus. Autorka potrafi poprowadzić akcję w taki sposób, że cały czas się rozwija, czytelnik ma ochotę poznać dalsze losy bohaterów i nigdy się nie nudzi.

Jak najbardziej polecam Scarlet no i oczywiście Cinder jeżeli nie mieliście okazji zapoznać się z twórczością Marissy Meyer. Myślę, że seria każdemu przypadnie do gustu, o ile oczywiście lubi się ten gatunek. Książki są lekkie i przyjemne, mimo swej objętości nie nudzą, ani nie sprawiają, że chce się książkę rzucić w kąt i nigdy do niej nie wracać. Ja po raz kolejny zaspokoiłam głód książkoholika fajnie napisaną historią, której kontynuacji z niecierpliwością wyczekuję!


Źródło: yosoymorena.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 07 VII 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 196
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Paulina
Wiek: 31 lat
Z nami od: 06 VI 2012

Recenzowana książka

Saga Księżycowa: Scarlet



Drogi Cinder i Scarlet krzyżują się w chwili, w której Ziemia zostaje zaatakowana przez Lunę… Cinder, dziewczyna cyborg zarabiająca na życie jako mechanik, próbuje wydostać się z więzienia, choć wie, że jeśli jej się uda, stanie się najbardziej poszukiwanym zbiegiem we Wspólnocie Wschodniej. Po drugiej stronie kuli ziemskiej ginie babcia Scarlet Benoit. Okazuje się, że Scarlet nie miała świadomośc...

Ocena czytelników: 4.69 (głosów: 21)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5