Jest to kolejna książeczka o zwariowanej i zabawnej czarownicy Winnie i jej czarnym kocie Wilburze, która trafiła do naszego domku. I tak jak przy pierwszej części tak i tutaj niezmiennie jesteśmy nią zachwyceni
Winnie podbiła światowy rynek wydawniczy, jej przygody sprzedały się w ponad pięcio-milionowym nakładzie na całym świecie i pewnie pomyślicie, że przesadzam, ale powiem Wam szczerze, że wcale się nie dziwie, że tak się stało. Moim zdaniem to naprawdę świetne książeczki...
Tym razem zbliżają się urodziny Winnie więc postanawia ona zorganizować wspaniałe przyjęcie. Najpierw w poniedziałek za pomocą Winni-e-mailowej poczty wysłała ona zaproszenia do swojej rodziny i przyjaciół. We wtorek uszyła sobie wspaniałą kreację na przyjęcie. W środę gotowała przeróżne smakołyki. W czwartek posprzątała ogród i wyczarowała wspaniałe ozdoby i różne atrakcje. W końcu w piątek trzynastego nadszedł czas imprezy. Zeszli się goście i wręczyli jej ciekawe prezenty. Od swoich trzech sióstr otrzymała latający dywan, od wujka Olafa dostała nietoperza, od cioci Alicji wielką księgę zaklęć, a od kuzyna Alberta zaczarowaną trąbkę. I właśnie ta trąbka sprawiła jej pewien kłopot, bo kiedy w nią dmuchnęła jej wszyscy goście po prostu zniknęli! Na pewno jesteście ciekawi czy Winnie sprowadziła ich z powrotem? Koniecznie przeczytajcie o tym sami
Opowiadanie to jest naprawdę wesołe i zabawne. Nie jest to może zbyt wymagająca lektura, ponieważ tekstu jest tu niewiele, a obrazków mnóstwo, ale tak właśnie w takich książeczkach być powinno. Jest ona przeznaczona dla przedszkolaków, ale sądzę, że i starsze dzieciaki fajnie się przy niej ubawią.
W środku znajdziemy bardzo kolorowe strony pełne szczegółowych ilustracji. Nikodem uwielbia je oglądać, odnajdywać na nich różne rzeczy, liczyć przedmioty, mówić co na nich widzi czy też jakie są kolory. Często bawimy się w takie rzeczy jeżeli w książkach są właśnie takie fajne i zabawne obrazki na których znajduje się tak wiele szczegółów
Nikodem od początku bardzo polubił czarownicę Winnie i jej kota Wilbura. Na początku czytaliśmy je po kilka razy dziennie, teraz po jakimś czasie chwytamy po nią już nieco rzadziej, ale nie odstawiliśmy jej zupełnie, co to to nie
Oboje znamy te opowieści już praktycznie na pamięć, bo zarazem ja jak i mój synek bardzo lubimy takie opowiadania, a czarownica Winnie jest... No jest po prostu fajna i zabawna
Jak najbardziej polecamy!
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/06/wszy...