Dopiero wspominałam, że wydawnictwo DEBIT posiada w swojej ofercie książeczki dla niemowląt, a już zamierzam zaprezentować Wam kolejną ciekawą tego typu serię. Czytałyście już wspomniane wcześniej historyjki o zwierzątkach, potem pokazałam wam dwie wesołe lektury z kolekcji "Mama i ja", w których także można było znaleźć co nieco na temat zwierzaczków. Więc tym razem coś zupełnie innego. A co? zaraz się przekonacie
Ta seria książeczek nie wspomina już żadnych zwierząt. Tym razem omawia ona pewne czynności oraz przedmioty ściśle związane z maleństwem. I tak znajdziemy tu takie tytuły jak: "Już potrafię", "Moje zabawki" oraz "Lubię to".
Ja miałam okazję zapoznać się z dwoma pierwszymi tytułami i nie ukrywam, że bardzo mi się spodobały. W odróżnieniu od poprzedniej serii te lektury nie są aż tak barwne. To znaczy, na brak kolorów nie możemy tu narzekać. Absolutnie. Ale tutaj są one lekko stonowane. Nie tak bardzo rzucające się w oczy. A poza jak już wspomniałam, omawiają one ciut inną tematykę, więc są miłym urozmaiceniem dla naszych smyków.
W części "Już potrafię" przeczytamy o nowych umiejętnościach każdego maluszka. Czyli o tym, że lubi leżeć na brzuszku, raczkować, jeść łyżeczką itp. Natomiast pod tytułem "Moje zabawki" kryją się przedmioty, przy których nasze małe brzdące lubią spędzać czas jak piłeczka, klocki czy szmaciana laleczka.
Podobnie jak poprzednio te książeczki również są bezpieczne dla maluszków. Posiadają certyfikat CE oraz nie zawierają PVC. Oprócz tego lektury te są mięciutkie i bardzo przyjemne w dotyku. Podczas długiego moczenia i zginania w różne strony nie niszczą się, a kartki nie rozklejają się na łączeniach. Oprócz tego są naprawdę bardzo leciutkie i poręczne. Zmieszczą się nawet w maleńkich dłoniach naszych smyków. No i oczywiście nie zabraknie wewnątrz grzechotki, która daje bardzo przyjemny, nie zbyt głośny dźwięk.
Mnie te serie książeczek kąpielowych naprawdę bardzo się podobają. Cieszę się, że są one wykonane z tak wielką dbałością. Myślę, że biorąc pod uwagę ich atrakcyjność i bezpieczeństwo, to nawet cena nie jest taka przerażająca. Moja córeczka miała jedną tylko tego typu lekturę, w której przy pierwszym użyciu zaczął ścierać się druk. Od tamtej pory nie sięgałam po takie zabawki w obawie, że znów się natnę. Dopiero produkty wydawnictwa DEBIT przekonały mnie, że nie wszystkie muszą być takimi bublami. IO bardzo mnie to cieszy
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/06/juz-...