Rachel to dwudziestosiedmioletnia Irlandka, która żyje w Nowym Jorku. Mieszka razem ze swoją najlepszą przyjaciółką. Uwielbia imprezy i przez to często opuszcza i zmienia pracę. Dla Rachel najważniejszy jest wygląd czy stan majątkowy, więc próbuje przypodobać się nowojorskiej elicie. Pomimo tego, że udaje jej się zdobyć naprawdę cudownego chłopaka, zaniedbuje go i zdradza. Gdy ląduje w szpitalu na płukaniu żołądka, jej rodzina nie ma zbyt dużego wyboru i decyduje się wysłać ją do ośrodka odwykowego, znanego jako Klasztor. Rachel myśli, że odwyk to będą wakacje, a tym miejscu będzie spotykać same gwiazdy, chodzić na siłownię i masaże czy w inny sposób się relaksować. Jednak rzeczywistość okazuje się zupełnie inna...
„Wakacje Rachel” na początku trochę mnie nudziły, a bohaterka irytowała. Lecz, gdy przerzucałam kolejne strony i poznawałam prawdziwą Rachel, coraz bardziej jej historia mnie wciągała. Poznajemy historię osób uzależnionych od narkotyków, alkoholu czy jedzenia. Dzięki narracji pierwszoosobowej obserwujemy historię z punktu widzenia osoby skłonnej do zażywania różnych używek, więc ta relacja nie jest subiektywna, gdyż chory widzi wszystko zupełnie inaczej. Prawdę poznajemy dzięki wypowiedziom jej najlepszej przyjaciółki i chłopaka. Obserwujemy zmagania osób chorych w ich walce o wyleczenie i wyjściu na prostą. Jest to długa i żmudna droga, jednak niektórzy nie poddają się łatwo, nie tracą dobrego humoru. Za każdym uzależnieniem kryje się jego przyczyna, jedna bardziej drastyczna a druga mniej. Autorka pokazała jak przez uzależnienie można stracić wszystko: przyjaciół, ukochanego i pracę. Lekki język sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Postacie zostały stworzone tak jakby były żywe. Powieść jest warta przeczytania, gdyż można z niej wiele wywnioskować.
Moja ocena: 4+/6
Więcej recenzji na:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/