Pierwszy raz z książeczkami o sympatycznej i rezolutnej misi Marysi, spotkałyśmy się z córeczką kiedy otworzyłyśmy przesyłkę od wydawnictwa Debit. Seria została napisana przez Nadie Berkane, a ilustracje do tych historyjek wykonała Alexis Nesme.
Wracając jednak na właściwe tory przemyśleń… Moja córa jako wielka wielbicielka każdego futrzaka, od razu zaczęła z ogromnym zaangażowaniem przeglądać wszystkie nadesłane książeczki wchodzące w skład tej serii. No i chyba nie zdziwi nikogo fakt, iż na największą uwagę zasługiwała okładka z misią na różowiutkim tle, a na dodatek… nasza mała bohaterka była cała w kropki. Od razu więc zaczęły się pytania „dlaczego?”; „co to?” i „ja też mogę”, jak to u każdego małego i ciekawskiego trzylatka. Nie pozostało nam nic innego jak wygodnie usiąść w fotelu, przygarnąć ukochane przytulaki i rozpocząć lekturę.
Misia Marysia ma ospę wietrzną! Z początku kręci trochę noskiem i dąsa się bo jej nieodłączny towarzysz zabawy – chomik Gryzek; uciekł ponieważ bał się, że się zarazi. Na szczęście naszej małej bohaterce szybko wszystko przeszło, a humorek zaczął dopisywać w nadmiarze. Dziewczynka stwierdziła, że właśnie wprowadza modę na kropeczki i groszeczki gdy… a nie… nie zdradzę co się dalej wydarzyło.
To naprawdę fajna i miła historyjka do której można wracać i wracać każdego wieczoru, a i tak pewnie się dziecku przez dłuższy czas nie znudzi. Na jej przykładzie nie tylko można dziecku wyjaśnić na czym polega choroba znana jako ospa wietrzna, ale także pokazać, że nie ma co się bać na przykład termometru. Ciekawym dodatkiem są podpisane rysunki, które nie tylko wyjaśniają dziecku znaczenie niektórych słów, ale także uczą zupełnie nowych. Dlatego polecam książeczkę każdemu rodzicowi, rodzeństwu i tak dalej, szczególnie jeżeli maluch właśnie przechodzi ospę. Zapewni mu to ciekawą zabawę i chociaż troszeczkę zajmie czas.
http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2013/06/marysia-ma-osp...