Kto śledzi naszego bloga tez na pewno doskonal zna małego, sympatycznego hipopotamka Maksa. Już nie raz wspominałyśmy o przygodach tego malucha. Jest to najnowsza pozycja z serii "Świat Maksa". Jak dotąd ukazało się sześć książeczek, ale to jeszcze nie koniec. Już wkrótce kolejne nowe przygody tego fajnego zwierzaczka
Tym razem Maks będzie miał do czynienia z lekarzami. Pierwsza z historyjek opowiada nam o szczepieniu. Chłopiec tak jak każde inne dziecko musi pójść do lekarza na szczepienie. Jednak Maks bardzo się boi i próbuje wymigać się od badanie. Udaje, że boli go brzuszek, ale mama nie daje się nabrać. Za to jego młodsza siostra tłumaczy mu, że to nie będzie bolało, że szczepienie jest jak ukłucie komara. Po wszystkim okazuje się, że hipcia miała rację, nie było się czego bać
Kolejne opowiadanie jest o bolącym ząbku Maksa. Okazuje się, że ma on w zębie czarną dziurkę i jak najszybciej należy udać się do dentysty. Oczywiście i tym razem hipopotamek bardzo się boi, ale mama przypomina mu, że szczepienia też się bał, a wcale nie było tak źle. Więc Maks daje się przekonać, a u dentysty po wszystkim dostaje kilka wspaniałych prezentów. Teraz już będzie regularnie i dokładnie szorował ząbki
Ostatnia opowieść jest o gadającej łyżeczce. Ciekawe prawda? Maks był chory, miał gorączkę i kaszel i musiał leżeć w łóżku. Jednak bardzo nie lubił łyżeczki z miarką, którą musiał zażywać lekarstwa. Kiedy okazało się jak bardzo smutna jest łyżeczka, jak chciałaby kiedyś posmakować czegoś poza syropami, jak chciałaby poznać jakiś przyjaciół hipcio postanowił, że z przyjemnością spełni marzenie łyżeczki
Tym razem podczas czytania tych opowiastek mały czytelnik zrozumie, że lekarze i badanie wcale nie są takie straszne jak by się mogło wydawać. Że zarówno szczepienie jak i wizyta u dentysty mogą być miłe, a wymigiwanie się od tego wcale nic nie da
Książeczka ta jak zwykle jest naprawdę śliczna. Co prawd pisałam to już nie raz, ale i tak powtórzę po raz kolejny. W tych ilustracjach można się zakochać
Są naprawdę bardzo ładne, pani Agnieszka Filipowska ma prawdziwy talent!Obrazki te są takie ciepłe, wesołe, dziecięce, idealnie pasują do tych książeczek. Historyjki natomiast są króciutkie i pouczające i moim zdaniem właśnie takie najlepiej trafiają do maluchów. Jestem pewna, że po takiej ciekawej lekturze dzieciaczki nie będą się już bały ani szczepionki, ani dentysty, ani lekarstw
Ach no właśnie jeszcze czcionka. Jak zwykle duża, czytelna, a niektóre z wyrazów lub zdań są wyróżnione. Są wtedy większe i kolorowe. Książeczka ta jak najbardziej nadaje się zarówno dla maluszków jak i dla starszych czytelników uczących się czytać. Jak najbardziej mogę polecić Wam całą tą wesołą i śliczną serię
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/06/maks...