Muszę przyznać, że "Upokorzona" Justyny Sielki to zaskakująca książka. Nie pomyślałabym na początku czytania, że dam jej tak wysoką ocenę, a jednak...
Debiutująca pisarka, której życzę jak najlepiej na scenie pisarskiej, przedstawiła czytelnikowi historię dwóch kobiet z małymi dziećmi: Madzi, której myśli możemy poznać oraz jej znajomej z bloku, Hani. Obie mają dość swojego życia, a w tym także usługiwania swoim mężom.
Magda ma już drugiego męża, który traktuje ją zrób-przynieś-posprzątaj. Nie chce wiecznie mu usługiwać i słuchać, że nie powinna oddawać synka w obce ręce i i iść do pracy, a także narzekań w stylu "Znów kurczak. Kobieto, zrób coś porządnego!". W dodatku jej życiowy partner przesadza z alkoholem. Madzia jest młodą kobietą bez przyszłości, przykutą do jednego mieszkania i pobliskiego sklepu.
Hania to kobieta w sukienkach w kropki, która także ma problemy z mężem. Jest on kierowcą tirów i nie dość, że jego znajomi są dziwni, to w dodatku pije i ją zdradza, o czym donosiły jej znajome. Potem miała okazję nawet na własne oczy się o tym przekonać... Życie więc także nie jest dla niej wesołe, aż w końcu pewnego dnia Magda wpada na pomysł, który zdradza Hani i oto zaczynają one planować przeprowadzkę do mamy Magdy.
"Tymczasem każdy z nas ma szereg możliwości. Czasem tylko niewidocznych od razu, schowanych gdzieś za zasłoną, pod dywanem. One są tak samo realne, jak ta najprostsza, tylko trzeba się namęczyć."
Rzucę prosto z mostu, bez owijania w bawełnę... Początek był paskudny. Myślałam, że nie przebrnę przez książkę, a wszystko dlatego, że na początku za dużo było miejscowego slangu. Za dużo! Dopiero potem, w głębi książki, nie odczuwałam go tak bardzo, a przemyślenia Magdy uzmysłowiły mi, że autorka przesadziła z tym elementem, co miałam okazję poznać na własnej skórze, ponieważ też co nieco bazgram... Jeśli jestem tu w błędzie, to przepraszam, ale takie rzeczy naprawdę się zdarzają. Wielu błędów we własnych tekstach nie widzę, jak i tego, czy przesadzam z czymś, czy też nie... Reasumując, slang na początku książki był pfe, a potem nawet bardzo przyjemny.
Drrrrrryyyyńńńńńńńńń! To dryń mnie denerwowało, ale to moja osobista nienawiść do tego słowa, więc innych nie powinno to tak ranić, jak mnie
Naprawdę nie wiem, co do tego słowa mam...
Oceniłam książkę jako dobrą i uważam, że to ocena idealna dla tej pozycji, jeśli chodzi o moje gusta. Tytuł świetny. Okładka świetna. Treść świetna. Bardziej gustuję w fantasy książkach, jednakże z czystym sercem mogę polecić tą książkę kobietom, które lubią czytać o prawdziwym życiu. Mnie treść ta książki nie zraziła, a jedynie pokazała polską rzeczywistość niektórych rodzin. Kto wie, może ta książka pozwoli komuś podjąć bardzo trudną decyzję w życiu...
Za możliwość przeczytania książki chciałabym podziękować wydawnictwu Lucky. Naprawdę miło się czytało.
[
http://skarbyzaczytanej.blogspot.com/2013/06/11-upokorzona-j...]