Moloch to jeden ze średniowiecznych bożków, któremu składało się ofiary z dzieci, a ten w zamian dawał bogactwo. Co on ma wspólnego z całą powieścią? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Główna bohaterka, Rebeka, wykazuje się niezwykłym sprytem i bystrością umysłu. Nie daje się przełamać ani zastraszyć swoim współpracownikom czy przełożonym. Wie, że jest dobrą prokuratorką i dzięki temu ma wysoką samoocenę. Rebeka ma chłopaka, który również jest po studiach prawniczych, ale mieszka on w stolicy Szwecji. Ich relacje nie są za dobre.
Zostajemy wciągnięci w mroźny świat Kiruny na północy Szwecji. Autorka przeplata ze sobą wydarzenia z teraźniejszości oraz te z czasów pierwszej wojny światowej. Aby dokładnie zrozumieć wydarzenia ze współczesności, musimy poznać dokładnie historię młodej nauczycielki Eliny Pattersson. Obie są bardzo ciekawe. Autorka trochę przedłużała akcję powieści poprzez wplatanie dosyć długich wątków z życia bohaterów. Książkę czytało się bardzo szybko i lekko. Autorka potrafiła zaciekawić swoją opowieścią, do ostatnich stron nie wiemy jakie są motyw i sprawca całej zbrodni. W szczególności pokochałam jednego z bohaterów: Kristera. Pomimo tragicznego pożaru, w którym został oszpecony, tryska pogodą ducha. Trochę ciężkie dla mnie były niektóre imiona czy inne nazwy, gdyż pochodzą z języka szwedzkiego. To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką i na pewno sięgnę po kolejne jej książki.
Przeszłość wciąż nie daje o sobie zapomnieć. I wciąż zabija.
Pewnej niedzieli we własnym domu zostaje zamordowana starsza kobieta. Siedmioletni wnuk zmarłej, Marcus, zostaje odnaleziony w pobliżu. Zszokowany, nie potrafi wyjaśnić, co się stało.
Wkrótce okazuje się, że nad rodziną chłopca ciąży fatum. Zmarli wszyscy jego krewni. Pradziadek został rozszarpany przez niedźwiedzia, babcia zakłuta widła...