Klątwa Tygrysa to jedna z tych serii, które są oryginalne, pełne niewiarygodnego świata pełnego niebezpieczeństwa, magii, niewiarygodnie przystojnych książąt i dziewczyny, która o nic takiego nie prosiła. Niektórych może to zrażać, innych zachęcać, jednak mimo wszystko nie można powiedzieć, czy książka komuś się spodoba, czy nie, dopóki ta osoba jej nie przeczyta. Sama nawet nie zwróciłabym uwagi na powieść, gdyby nie koleżanka, która mnie namówiła n jej kupno i spróbowanie. Już po pierwszych kilku rozdziałach pokochałam tą historię. A dlaczego to piszę? Bo tak naprawdę zawsze warto spróbować czegoś nowego i wychodzącego poza znane schematy. Jak dla mnie właśnie taką książką jest "Przeznaczenie", tak jak i poprzednie tomy serii.
Przed Kelsey i tygrysami jest jeszcze ostatnia misja. Tym razem będzie to coś więcej niż tylko znalezienie daru Durgi. Kelsey czeka bardzo trudna droga. Dziewczyna będzie musiała odkryć i zrozumieć, co tak naprawdę czuje. Musi w końcu posłuchać własnego serca. Czas stawić czoło swojemu przeznaczeniu i zrobić wszystko, żeby bezpiecznie wrócić do domu. Nadeszły wydarzenia na które wszyscy czekali, rozegra się najważniejsza bitwa.
Przez pierwsze części serii miałam dosyć kiepskie zdanie głównej bohaterce, jak i o jednym z książąt. Z tej najważniejszej trójki, jedynie Rena uwielbiałam. Nie mogę powiedzieć, że nie lubiłam Kelsey, ale ona po prostu strasznie mnie denerwowała. Te dylematy dotyczące chłopców i tego, że "nie zasługuje na szczęście" chyba każdego przynajmniej trochę by denerwowały. Dopiero podczas czytania "Przeznaczenia" spojrzałam na wszystkich bohaterów pod innym kontem i zrozumiałam powody nimi kierujące. Dopiero teraz mogłam zobaczyć, jak skomplikowane są osoby stworzone przez autorkę na potrzeby powieści.
Pisarka zręcznie tworzy iluzję, która sprawia, że niektóre sytuacje wydają się czytelnikowi zupełnie inne niż są naprawdę. Z każdą kolejną stroną historia staje się coraz dziwniejsza i tajemnicza, aż dochodzimy do punktu kulminacyjnego, po którym nagle pojawia się zaskakujące, a przede wszystkim wszystko wyjaśniające, rozwiązanie akcji. Sprawia to, że książka jest jeszcze ciekawsza, a każdy kolejny rozdział przynosi nowe niespodzianki.
Nie jestem w stanie ocenić książki. Gdyby ktoś poprosił mnie o powiedzenie ile dałabym jej punktów w jakiejś skali, nie mogłabym się zdecydować. Historia jest jak dla mnie niezwykła, oryginalna i naprawdę warta poznania. Z drugiej jednak strony momentami miałam dosyć głównej bohaterki, której decyzje sprawiały, że nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy płakać, ale już taki jej urok. Mimo wszystko powieść bardzo mi się spodobała, a w szególności niesamowity i wyczekiwany przeze mnie koniec, który całkowicie mnie oczarował. Uważam, że jeżeli naprawdę musiałabym dać ocenę tej książce, niewątpliwie, byłaby ona bardzo wysoka.
Najlepszy był koniec książki. Chyba każdy fan serii, czekał już od dawna, żeby przeczytać te ostatnie pięćdziesiąt stron. Mimo wszystko nie jest to ostatnia część "Klątwy Tygrysa", choć większość osób uznałaby pewnie, że właśnie takie zakończenie byłoby idealne. Jeżeli o mnie chodzi, z niecierpliwością wyczekuję piątego tomu z serii i już nie mogę się doczekać, czym zaskoczy mnie jeszcze autorka.
"Przeznaczenie" to książka, która na pewno nie zawiedzie fanów powieści, a niektóre momenty i ich rozwinięcie, na pewno zaskoczą. Nie można przewidzieć, czy się komuś spodoba, czy też nie. Ale zawsze warto spróbować i samemu się przekonać.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2013/06/czwarte-spotkan...
Za możliwość poznania kontynuacji przygód Kelsey i indyjskich książąt, serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwarte/Moon Drive