„- Ależ jestem pokręcona – wyszeptałam, padając na łóżko. Pęknięcia w suficie uśmiechnęły się do mnie szyderczo. – Co ja mam zrobić? – jęknęłam. - Najlepiej rozpaczać w ciszy, żebym mógł zasnąć.”
"Żelazna córka" to druga część serii "Żelaznego dworu" autorstwa Julie Kagawy, której główną bohaterką jest półelfka, półczłowiek Meghan Chase. Odkąd dziewczyna dowiedziała się, że jest córką jednego z władców Nigdynigdy, jej świat wywrócił się do góry nogami.
Meghan znajduje się na Mrocznym Dworze po tym, jak zawarła umowę z zimowym księciem Ashem, w której to ona dobrowolnie uda się z nim do jego królowej, ale w zamian on pomoże jej odnaleźć młodszego braciszka - Ethana. W książce musi się coś dziać więc dziewczyna wpada dosyć szybko w tarapaty. Ktoś atakuje mroczny dwór i kradnie Berło Pór Roku, które jest przekazywane co pół roku z jednego królestwa na drugie. Podczas kradzieży zostaje zamordowany najstarszy syn Mab, a o to wszystko zostają oskarżeni Letni wróżkowie. Meghan znów musi ratować swój nowy dom.
"Żelazny król" bardzo mi się podobał, ale na "Żelaznej córce" już się trochę zawiodłam. Pojawia się ten sam schemat: kraina wróżek jest zagrożona, więc Meghan musi ją ratować. Z pomocą przychodzą jej Ash i Puk. A do tego pojawia się coś co jest już obecne w prawie każdej książce, czyli trójkąt miłosny. Również bohaterka zmienia się, ale tym razem na gorsze. To za co ją podziwiałam wcześniej zostaje wyparte. Meghan po prostu zaczyna użalać się nad sobą, a powinna być nadal silna jeśli chce przetrwać w Zimowym królestwie. Większość minusów nadrabiała akcja, która naprawdę zawracała w nieoczekiwanych momentach. Nie zabrakło również humoru, który był obecny w pierwszej części. Strasznie polubiłam Grima, kota, który to pojawiał się a to znikał. Jego niektóre wypowiedzi po prostu były nieziemskie. Według mnie ta część jest troszeczkę słabsza od swojej poprzedniczki, ale i tak z miłą chęcią sięgnęłabym po kolejne części, ale coś mi się zdaje, że pewnie szybko to nie nastąpi, gdyż wydawnictwo chyba nie planuje wydać "Żelaznej królowej"...
„Moją klatkę piersiową wypełnił pól tak ostry, że aż głośno jęknęłam. Czy tak właśnie czuło się złamane serce? Czy można umrzeć z tego bólu? Zawsze myślałam, ze dziewczyny w szkole strasznie przesadzają, gdy zrywały ze swoimi chłopakami, płakały i lamentowały całymi tygodniami. Myślała, że nie było o co robić tyle hałasu. Ale nigdy wcześniej nie byłam zakochana.”
Moja ocena: 5/6
Źródło:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/