Karou to niezwykła siedemnastoletnia miłośniczka rysunku. Jej charakterystyczną cechą są długie włosy koloru błękitnego. Swoimi rysunkami wzbudza ogromny zachwyt wśród uczniów, a nawet nauczycieli Czeskiej Akademii Sztuk. W swoich szkicownikach przedstawia realne wydarzenia, choć nikt nie wierzy w większość rysunków. No bo jak można sądzić, że istnieje pół kobieta, pół żmija? Dziewczyna często opowiada historie do rysunków, a wszyscy podziwiają jej talent, ale tylko ona wie, że każda istota uwieczniona w jej szkicowniku jest prawdziwa. Karou stara się mówić prawdę, nawet tę najdziwniejszą, ale zawsze opowiada z tajemniczym uśmieszkiem, który sprawia, że nikt nie wierzy w jej historie. Dzięki temu staje się coraz bardziej owiana siecią tajemnic. Tak naprawdę żaden człowiek nie ma pojęcia kim jest i skąd się wzięła. Nawet jej przyjaciółka Zuzanna nie jest wtajemniczona. Zna Karou wystarczająco by wiedzieć, że jak będzie gotowa to sama powie, ale nie spodziewa się usłyszeć tak niewiarygodnej prawdy.
Niebieskowłosa nastolatka została wychowana przez tajemniczą grupę chimer, czyli zwierzęto-ludzi. Często zastanawiała się nad swoim pochodzeniem, ale rzadko o to pytała. Nauczyła się, że nie na każde pytanie znajdzie się odpowiedź. Mieszkała w wielu państwach, ale nie znalazła takiego, które nazwałaby domem. Dla niej dom to miejsce, gdzie mieszka serce, a przede wszystkim rodzina. Choć Karou nie ma jej, zawsze czuła że jej miejsce jest wśród chimer. Pomagała im w wielu sprawach. Stała się ich łącznikiem ze światem ludzi. Odnajdywała to co było potrzebne jej rodzinie. Często zastanawiała się nad celem swoich wypraw. Nie wiedziała, dlaczego kupuje zęby, ani do czego są one wykorzystywane. Ponieważ bała się stracić swoją jedyną rodzinę, pomagała im najlepiej jak mogła. Podczas jednej z wypraw spotkała tajemniczego mężczyznę, który próbował ją zabić. Udało jej się zbiec, ale to wydarzenie pociągnęło za sobą lawinę innych. Sprawiło, że jedyna podpora, która trzymała jej życie w ryzach rozsypała się w drobny mak. I pozostał tylko pył.
Laini Tylor stworzyła piękny, choć zaplamiony krwią chimer i aniołów świat. Pełen wdzięku i ukrytych marzeń. Pokazała coś pięknego w grozie i bólu. Starała się wywrzeć na czytelniku piorunujące wrażenie wojny i chaosu. Wypielęgnowała miłość w tym brutalnym i krwawym świecie. Dała światło tam, gdzie od wieków panowała ciemność. Zaskoczyła wszystkich intensywnością uczuć i barwą języka. Dzięki niej ludzie odczuli coś niewyobrażalnego i nieosiągalnego. Ta książka prześwietla nas jak rentgen i wywleka na wierzch wszystkie uczucia, które w nas zalegają, a w szczególności te które staramy się głęboko w sobie ukryć. Uspokaja swoją historią, by w odpowiednim momencie wybuchnąć niewiarygodnym finałem, który wprawia w zachwyt, zdumienie i ogromną konsternację, a przede wszystkim zniecierpliwienie w oczekiwaniu na kontynuację.
Nie da się opisać słowami potęgi tej książki. Starałam się jak najlepiej pokazać Wam piękno tej lektury. Wyczarowany świat, który zaskoczył mnie swoją barwną, choć nie do końca cudowną opowieścią, uchwycił we mnie coś co sprawiło, że stanęło mi serce. Momentami czułam się tak jakbym to ja dokonywała wszystkich wyborów, które będą miały wpływ na dalsze losy. Czułam jakby kartki tuż przed przeczytaniem napełniały się tekstem. Jest to po prostu czyste piękno umiejscowione w dość nietypowym, a jakże zachwycającym świecie.
Wiem, że nie wszystkich ta książka urzeknie, ale mam nadzieję, że każdy kto sięgnie po tę pozycję zdoła przeczytać ją do samego końca. Nie wierzę w to, że znajdzie się jakiś powód, by nie kończyć czegoś tak perfekcyjnego. Polecam tą lekturę każdemu, kto ma w sobie choć odrobinę wyobraźni i kapkę miłości. Zachęcam do przeczytania, a sama oceniam ją na 9,5/10.
http://poradnikpozytywnegoczytelnika.blogspot.com/2013/05/re...