Niema chyba takiego czytelnika, który przynajmniej nie usłyszałby o skandynawskich kryminałach. To jedne z najlepszych gatunkowo książek, jakie można przeczytać. Osobiście miałam do czynienia z wieloma podobnymi tytułami i choć zdarzały się napisane źle lub nudnie powieści, te ciekawe i wciągające wiodą swój prym w tym gatunku. Ostatnio również zaczerpnęłam nieco lektury ze skandynawskiego środowiska, a mianowicie chodzi o tytuł „Wody wielkie” Arne Dahl. I muszę powiedzieć, że ani trochę nie odczułam rozczarowania treścią. Wszystko ze sobą współgra, a po przeczytaniu całości czuć niedosyt i pragnienie poznania kolejnych części serii.
Jeden z policjantów zostaje oskarżony o zastrzelenie afrykańskiego uchodźcy. Jak sam twierdzi, działał w obronie własnej, jednak nowe poszlaki i dowody czynią go winnym zarzutu. Podczas śledztwa wychodzą na jaw różne inne morderstwa. Kerstin Holm, kiedyś narzeczona podejrzanego policjanta, wyrusza w pogoń za mordercą, co nie jest proste, kiedy demony przeszłości wracają do pani komisarz. Musi stawić czoło nie tylko podejrzanemu ale również własnym lękom i wspomnieniom…
Ta książka to nie tylko ciekawy opis i zwiastun ciekawego kryminału. To przede wszystkim świetnie napisana fabuła i rozpisana zagadka kryminalna, z jaką borykają się bohaterowie. Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrej skandynawskiej lektury. A było ich wiele. Arne Dahl udowodnił, że ma smykałkę do kreowania akcji i bohaterów. Wszystko z pozoru wydaje się banalne, ale im głębiej trafiamy do fabuły, tym więcej zagadek i nowych poszlak pojawia się na każdym kroku. Adrenalina skacze, ciekawość nie zna granic, a intrygujące zdarzenia wciąż zaskakują i niesamowicie potrafią wciągnąć. Może rozwiązanie przychodzi nazbyt szybko, jak można oczekiwać, ale napięcie, jakie towarzyszy do samego końca, rekompensuje wszystkie straty. Naprawdę świetnie to wygląda.
W ostatnim czasie w każdej przeczytanej książce potrafiłam odnaleźć jakiś błąd, coś, co mi nie spasowało. Tutaj jednak ciężko mi jest wymienić choć jedną rzecz, która nie pasuje do całości. Arne Dahl postarał się o dobrą fabułę i widać to już od pierwszej strony. Należy docenić fakt, że to piąta część cyklu o Drużynie A – specjalnej jednostce policji walczącej z przestępstwami o międzynarodowym zasięgu, a wciąż po stylu pisania autora bądź samych wątków można dostrzec świeżość i oryginalność słowa. Rzadko trafiam na serie, gdzie wszystkie książki są na równym, wysokim poziomie. Z pewnością jednak „Wody wielkie” i jej poprzedniczki nadrobiły zaległości.
Dodatkowym atutem tej konkretnej powieści są jej bohaterowie. Każdy indywidualny, każdy inny i bardziej oryginalny. Każda książka Arne Dahl to skupisko różnorakich cech ludzkich, które wyglądają świetnie na tle wszystkich wydarzeń. Niby zwyczajni, a jednak takich najlepiej czytelnik potrafi docenić. „Nic co ludzkie nie jest mi obce” – to chyba najlepiej obrazuje moje zdanie.
„Wody wielkie”, mówiąc teraz krótko, to powieść o szerokiej skali dobrego gustu. Nie brakuje jej ironii, nieco humoru i mnóstwa adrenaliny, która towarzyszy czytelnikowi do samego końca lektury. Arne Dahl to zdolny pisarz, mam nadzieję, że spod jego pióra wyjdzie jeszcze wiele innych wspaniałych powieści. Albo przynajmniej tak dobrych jak wyżej wymieniony tytuł. Miłośników kryminałów, a zwłaszcza tych skandynawskich ta książka powinna przekonać z łatwością – w końcu nie co dzień dostaje się tak dobre powieści. Polecam serdecznie!