Cesarina Vighy urodziła się w 1936 roku w Wenecji. Ukończyła studia filozoficzne na Uniwersytecie w Padwie, lecz większość życia mieszkała w Rzymie. Była poetką, żoną i matką. Kiedy dowiedziała się, że jest chora na stwardnienie zanikowe boczne postanowiła napisać swoje "świadectwo pogodzenia z losem", swoją autobiografię. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką.
Kiedy zobaczyłam okładkę książki w ofercie Wydawnictwa M pomyślałam, że to zapewne jakaś lekka i przyjemna lektura. Obraz równo przystrzyżonego trawnika oraz kwiatów i altany w żaden sposób nie przygotowały mnie na to, co znajdę na kartach książki. Z reguły nie czytuję biografii, jednak dla dobrych autobiografii robię wyjatek. W przypadku "Ostatniego lata" nie żałuję.
Pani Amelia Z. jest chora. Kolejno odmawiają jej posłuszeństwa części ciała oraz zmysły. Zanim jednak choroba całkowicie odbierze jej ludzką godność postanawia rozliczyć się ze swoim życiem i spisuje to, co uważa w tych trudnych chwilach za ważne. Nie jest to rodzaj rachunku sumienia, nie jest to usprawiedliwienie się przed sobą, rodziną czy czytelnikiem. Autorka po prostu pokazuje nam, że czasem w życiu popełnia się błędy i dokonuje złych wyborów. Opowiada nam o despotycznym dziadku, swojej matce, która związała się z żonatym mężczyzną. Wspomina też ważne momenty swojego życia: stawanie się kobietą, szkołę katolicką, wojnę, romans z kobietą czy małżeństwo z młodszym mężczyzną. Są też opowieści o kotach, które kolejno znajdowały dom u Państwa Z. oraz o wędrówkach do kolejnych neurologów, którzy mieli postawić jej trafną diagnozę.
Autorka wszystkie opowiedziane wydarzenia okrasiła ironią i humorem w sposób wystarczający, by nie płakać czytając o jej trudnych życiowych sprawach czy chorobie, lecz by uśmiechać się widząc, że osoba pisząca ma do siebie dystans.
Jeśli ktoś szuka książki, w której osoba cierpiąca żyje tylko i wyłącznie strachem, że jej życie się zakończy, która użala się nad sobą i szuka pocieszenia to niech nie sięga po "Ostatnie lato". Jest to bowiem książka, w której znajdziemy kogoś, kto jest pogodzony z faktem, że jego kres jest bliski. Jest to powieść trudna, bowiem autorka korzysta z bogatego słownictwa, używa wielu porównań literackich a zdania są często wielokrotnie złożone.
Książka nawet w chwili zamknięcia końcowej okładki skłania do refleksji. Nie da się tak po prostu przejść obojętnie wobec problemu umierania. Każdy z nas chciałby mieć przecież lekką i szybką śmierć. Polecam wszystkim, którzy lubią czasem przeanalizować swoje życie.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2013/05/cesarina-vighy...