Pamiętacie jak opowiadałam Wam kiedyś o wielkiej miłości mojej córeczki do tego sympatycznego dziwaka - Pana Kleksa? Muszę przyznać, że choć Alicja jest jeszcze małym dzieckiem pierwszą część przygód naszego szalonego uczonego, czyli "Akademię Pana Kleksa" zna już na pamięć. Nie tylko z książki. Moje dziecko uwielbia również film nakręcony przed laty, w którym rolę Kleksa gra Piotr Fronczewski. (Pomijamy jedynie fragment, w którym są te dziwne gwiżdżące wilkołaki
Nigdy jednak nie sięgałyśmy po inne części tej zwariowanej serii. Bo jak wiemy Ambroży Kleks miał jeszcze mnóstwo innych przygód. Powstało bowiem jeszcze opowiadanie zatytułowane "Podróże Pana Kleksa", które chciałabym Wam dziś polecić oraz "Tryumf Pana Kleksa", o którym z pewnością już wkrótce co nieco napiszę
Skoro więc Alicja tak bardzo polubiła Pana Kleksa, czemu nie przybliżyć jej również jego pozostałych przygód? Ta myśl zaświtała mi nie tak dawno i natychmiast postanowiłam ją zrealizować.
Z pomocą przyszło mi wydawnictwo Skrzat, które akurat wśród nowości miało obie te książki. Na pierwszy ogień poszły "Podróże Pana Kleksa" i wierzcie mi, że moja Ala aż podskoczyła ze szczęścia, gdy dowiedziała się kto jest głównym bohaterem tego opowiadania. Nie czekając więc długo przystąpiłyśmy do lektury i jak zwykle moje przypuszczenia były jak najbardziej trafne. Mała słuchała historii w skupieniu. Przeczytanie całej lektury zajęło nam kilka, może kilkanaście wieczorów, ale warto było. Alicja była zachwycona!
Ta część opowiada o szalonych wyprawach Pana Kleksa. O niezwykłych miejscach, które odwiedza, a o których nam nawet się nie śniło. O nietypowych i naprawdę często niesamowitych postaciach, które spotyka na swej drodze. Razem z Ambrożym Kleksem możemy więc odwiedzić Bajdocję, w której mieszkańcy posiadają wyłącznie biały atrament i czarną kredę. Abecję, której ludność nie ma nóg, ale posiada za to 6 a nawet czasem 7 rąk. Lub chociażby Panetonię, czyli krainę zamieszkiwaną przez jednonogich naukowców całymi dniami pracującymi nad różnymi wynalazkami. Niesamowite prawda? A to dopiero początek jego wypraw! Poza tym, gdy dołożymy do tych wszystkich przygód, miejsc i postaci talent pisarski jakim charakteryzuje się autor tej nietypowej trylogii, czyli Jana Brzechwy otrzymamy wspaniałe, barwne i niesamowite opowiadania, które zachwycają i w mgnieniu oka przenoszą nasze maluchy do krainy wyobraźni...
Nie ukrywam, że przygody Pana Kleksa są naprawdę ciekawe. Nie muszę ich Wam zachwalać, bo jestem pewna, że doskonale znacie je wszyscy. Ambroży Kleks to postać znana nam z dzieciństwa, a jego przygody z pewnością nie raz każdy z nas wysłuchiwał z zapartym tchem. Bo kto nie chciałby mieć chociażby cudownych okularów, dzięki którym nasz uczony widział piegi na nosie osoby, która było oddalona od niego o kilkaset mil morskich? A może wolelibyście posiąść zdolność do opanowywania różnych, nawet najbardziej dziwnych i skomplikowanych języków świata w ciągu kilku minut? Nasz Kleks potrafi chyba wszystko, wie wszystko i radzi sobie w każdej sytuacji. Jego towarzystwo to sama przyjemność.
Jestem więc pewna, że i wydań tej lektury jest całe mnóstwo. Sama miałam kiedyś w domu jedno z nich, które towarzyszyło mi przez ładnych kilka lat. Jednak, gdy w nasze ręce trafiła ta książka uśmiechnęłam się szeroko. Uważam, że wydanie oferowane przez wydawnictwo Skrzat szybko przypadnie do gustu maluchom. Przede wszystkim jest solidnie wykonane i nie straszne jej nawet bardzo często użytkowanie. A przy tym szereg ślicznych, wesołych ilustracji jeszcze bardziej ubarwiają nam już i tak wyjątkowo kolorową i zwariowaną treść. Sama z przyjemnością studiowałam każdy z obrazków, a co tu się dziwić kilkulatkom, które również postanowiły sięgnąć po tę książkę?
Podsumowując - jeśli Wy także tak bardzo lubicie Pana Kleksa, to nie ma na co czekać. Zapraszam do lektury!
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/05/podr...