W sumie nie wiem od czego zacząć na pewno trzeba wspomnieć że jest to pozycja dość oryginalna. Na początku książki miałam wrażenie, że nie dzieje się nic i nie łatwo było przebrnąć przez kilka pierwszych rozdziałów. Na szczęście później akcja zaczęła się rozkręcać na tyle, że ostatnie kilkadziesiąt stron dosłownie pochłonęłam.
Najpierw kilka słów o okładce utrzymanej w nastrojowych, ciemnych barwach. Nie ocenia się książki po okładce, ale gdy jest interesująca i zwraca na siebie uwagę o wiele przyjemniej podchodzi się do lektury. Tutaj zdecydowanie zachęciła mnie tajemnicza dziewczyna, której twarz ukryta jest w dłoniach no i leżące pod drzewem, wśród korzeni czaszki. Zaintrygowały mnie także krążące po napisie pszczoły, ale nie doszukałam się jakiegoś ich głębszego znaczenia, no cóż, ale i tak wyglądają fajnie.
Pozycja ta jak to często ostatnio bywa opowiada o świecie po wielkiej katastrofie, która zniszczyła dotychczasowe życie. 30 lat po epidemii w pewnej ok. 150 osobowej wiosce mieszka Dorota, trzymając się na skraju osady, a za przyjaciół mając pieska Figaro i Pszczelarza wchodzi w dorosłe życie. Towarzyszą jej pamiątki pozostawione po ojcu oraz związane z nim wspomnienia, ale także niechęć do matki i siedząca głęboko w niej nienawiść do niektórych ludzi. Łatwo domyślić się, że przez mieszkańców uznawana jest za dziwaczkę, jeszcze większą uwagę zwraca na siebie gdy staje się świadkiem pierwszego morderstwa, a potem ucieka z miejsca kolejnej zbrodni. Dorota postanawia sama rozwiązać tą zagadkę i odszukać zbrodniarza. Na początku nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo do tych okropnych wydarzeń przyczyniła się jej wyobraźnia i wyimaginowane pudełko, w którym zamykała wszystkich, których chciałaby zobaczyć martwych. Wykonawcą jej woli okazuje się często widziany przez Dorotę między drzewami Człowiek ze skraju lasu. Gdy zaginie dość znacząca dla niej osoba ( bez spoilerów
wyruszy w las na poszukiwania, ale pamiętać musi, że między drzewami żyją niebezpieczni Barbarzyńcy oraz stwory, które dotychczas pojawiały się tylko w wyobraźni.
Tempo akcji i napięcie towarzyszące czytaniu jest dobre. Mimo iż autorka czasami spowalniała akcję dość długimi i ciągnącymi się opisami emocji i uczuć bohaterów uważam, że można uznać "Śmierciowisko" za udany debiut. Do stylu autorki nie można się przyczepić. Fabuła, która z początku mogła wydawać się przewidywalna całkowicie zaskakuje, a powieść kończy się bardzo dobrym finałem. Tak jak wspomniałam jest to książka zawierająca zarówno typowe elementy postapokaliptycznej historii, a także kryminały no i troszeczkę z horroru, oprócz tego oczywiście coś z baśni i legend. Rozbudowana jest także psychologia bohaterki, przeżycia i wspomnienia wpływające na jej obecne życie i postrzeganie innych osób.
Książkę oczywiście polecam jako bardzo dobry, zaskakujący i dający do myślenia. polski debiut dobrze zapowiadającej się autorki. Myślę, że każdy znajdzie w tej pozycji coś co go zainteresuje i skłoni w przyszłości do sięgnięcia po inne książki Anny Głomb, bo oczywiście mam nadzieję i myślę, że nie tylko ja, że autorka dalej będzie piąć się po literackiej drabinie i da nam kilka chwil zapomnienia z kolejnymi niezwykłymi historiami.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf
mundo-de-libro.blogspot.com