"W szpilkach od Manolo" to lekka, przezabawna, ale miejscami dosyć niebezpieczna opowieść o Lilianie, o jej marzeniach, planach, poszukiwaniach... Skończyła 25 lat, jakoś tak 10 lat temu, więc całkiem niedawno i można na to przymknąć oko, uwielbia chodzić w szpilkach, troszczy się o swoje ukochane koty. Do tego ma nadopiekuńczą matkę, która nad wyraz często przypomina jej o tym, że zegar biologiczny tyka, że jej koleżanki mają już kolejne dziecko, męża, wielki dom z ogrodem. Czy o tym marzy Liliana, czy tego pragnie dla siebie? W pracy odnosi sukcesy, ale chyba nuży i męczy ją już ta korporacja, może warto coś zmienić w swoim życiu? Dla własnej satysfakcji prowadzi też blog recenzencki, ponieważ chłonie książki całą sobą. Miała już kogoś na dłużej, na stałe, ale jego uczucia okazały się jednak niestałe! A kto wie, może właśnie teraz pojawi się na horyzoncie ktoś ciekawy, godny uwagi, ktoś, z kim warto będzie spędzić więcej niż jedną noc? Wszystko układałoby się być może pięknie i idealnie, cukierkowo, gdyby nie te zaginione w dziwnych okolicznościach kobiety...
To książka doskonale poprawiająca humor, wierzę, że będziecie się z nią bawić tak samo dobrze jak ja. Ciekawe spostrzeżenia, świetnie napisane dialogi, autentycznie stworzone postaci i realne relacje między nimi, prawdziwe przyjaciółki, urzekające i dodające uroku kontakty damsko-męskie, wątek sensacyjny, trzymający w napięciu do samego końca. Każda z nas z tęsknotą przeczyta o Michale, z nutką zazdrości spojrzy w stronę Liliany, ale będzie jej dobrze życzyć, ponieważ to inteligentna kobieta, której należy się wreszcie szczęście. Tylko czy go nie przegapi? Czy jej ukochany okaże się taki idealny i cudowny, jak nam się wydaje? O tym musicie przekonać się sami. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o naprawdę pięknej okładce tej książki, która cieszy oko nieziemsko. Polecam jak najbardziej.