Każdy z nas, od czasu do czasu, miewa koszmary senne, mniej lub bardziej realne. Zapomina się o nich, kiedy po przebudzeniu spojrzymy w okno. Dziwne, ale prawdziwe. Człowiek staje się bezsilny, kiedy koszmary gnębią dziecko.
Powracające koszmary senne męczą małą Hanię, która mieszka wraz z mamą i tatą na Śląsku. Ojciec pracuje, a matka topi swoje utrapienia i frustracje w alkoholu. Jest przy tym porywcza i niejednokrotnie wyżywa się fizycznie na córce. Bije ją bez opamiętania, tylko tata stara się ją osłaniać, ale nie zawsze jest w domu. Nocami do Hani przychodzi kruk, który zmusza ją do robienia strasznych rzeczy….. Pojawia się coraz częściej, a Hania nie rozumie dlaczego i co od niej chce.
Sytuacja zmienia się, kiedy Sabina zachodzi w ciążę – jakby złagodniała. Niestety, mały Bartuś nie wzbudza uczuć macierzyńskich i z czasem umiera. To nie koniec nieszczęść w tej rodzinie, pomału Hania zostaje sama…. tylko koszmary jej nie opuszczają.
Książka Katarzyny Mlek to mocna pozycja z przesłaniem w tle. Na pewno nie jest to lekka i relaksująca książka, wręcz przeciwnie. Porusza ważne tematy, często skrywane w rodzinnym gronie. Koszmary senne u dzieci zawsze mają głębszą przyczynę i nie dzieją się z niczego. Dziecko bite i molestowane (zarówno fizycznie jak i psychicznie) nosi ślad w psychice już do końca swojego życia. Troskliwy ojciec nie był w stanie obronić swoich dzieci przez napastliwą matką-alkoholiczką. Czy musiało dojść do tylu tragedii? Co czuła Hania, kiedy żegnała po kolei wszystkich swoich domowników i przyjaciół?
Takich wydarzeń się nie zapomina….
Przyznam, że biorąc do ręki książkę, z bardzo sugestywną okładką, myślałam, że okaże się ona thrillerem, ale nie sądziłam, że trafię na tak głęboką powieść psychologiczną. Książka mnie zdołowała, ale na pewno poruszyła wiele strun w moim umyśle i zmusiła do refleksji nad sobą. Okazała się niebanalną lekturą, którą pochłonęłam w jeden wieczór.