„Teraz i zawsze” to jedna z tych książek, gdzie czytając uśmiechamy się przez łzy. Opowiada o miłości silniejszej niż śmierć. Początek jest bardzo dramatyczny – umiera na raka młoda kobieta, Maia, i pozostawia męża z małym synkiem. Steven jest załamany i zagubiony, prowadzi własną firmę, więc może pozwolić sobie na pozostanie w domu z synkiem. Josh budzi się po nocach, krzyczy, moczy. Nie jest im łatwo.
Pewnego dnia Steven przełamuje się i zabiera synka do parku, gdzie Josh zaprzyjaźnia się z dziewczynką, Emily, która przychodzi tam z mamą, Karen. Stale spotykają tam kobietę z psem, labradorem. Josh zakochuje się w nowym przyjacielu i nic mu nie jest, pomimo alergii na psią sierść.
Właścicielka psa, Judy, to nowe wcielenie Mai. Maia postanowiła pozostać tak długo na ziemi, póki nie pomoże swojej rodzinie poukładać na nowo życia. Czuwa nad nimi i stara się pomóc. Kiedy mąż z synkiem zaczynają sobie radzić, Maia odchodzi, ale pozostawia na straży swoich ukochanych panów, psa.
Powieść jest niesamowita, buzująca wręcz emocjami i uczuciami. Strata i żal przeplatają się z miłością.
Czytałam i łzy same leciały mi z oczu – jestem żoną i matką, i nie wyobrażam sobie, że miałabym teraz zostawić moją rodzinę i odejść…. Jednak ukochaną osobę zawsze nosi się w sercu i tak naprawdę zawsze pozostaje z nami. Teraz i zawsze……
Polecam Wam tę niezwykle wzruszającą i poruszającą powieść, która choć niewielka, niesie w sobie olbrzymie pokłady uczuć i refleksji.
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2013/05/teraz-i-...