„Dochodzenie można prowadzić na wiele sposobów. Nie trzeba umieć pisać, żeby myśleć. Czasami wystarczy tylko słuchać."*
Jesteśmy dziećmi współczesności i nie wyobrażamy sobie życia bez nowinek technicznych, do których się przyzwyczailiśmy. W dzisiejszych czasach nie wierzy się też już tak bardzo w zabobony, dziwne wydarzenia prawie zawsze można jakoś wyjaśnić, a gdy chcemy się z kimś skontaktować nie trwa to kilka dni, a zaledwie sekundy. Cofnijmy się jednak do średniowiecza gdzie nie było takich ułatwień, ludzie żyli inaczej, a światem rządziły inne priorytety.
Luca Vero od dziecka mieszka w klasztorze, cechuje się on dużą bystrością oraz utalentowaniem. W miejscu, w którym przebywa nie jest to zbyt przychylnie przyjmowane. Jego głód wiedzy niechybnie byłby wzięty za herezje, a on zostałby stracony, gdyby nie Inkwizytor, który proponuje mu służbę w Zakonie Ciemności, którego celem jest zapobiec końcowi świata. Będzie podróżował po świecie odkrywał ludzkie lęki lub różne dziwne sytuacje i je wyjaśniał. W tym samym czasie w zamku Lucretili umiera Pan, który nim włada. Osieroca swoje dzieci Izoldę i Giorgo, na chwilę przed śmiercią zmienia swoją wolę i zamek pozostawia synowi, a córce daje do wyboru małżeństwo z wywołującym niesmak księciem lub dożywotnie przebywanie w klasztorze. Obydwie opcje są dla niej jak kara, ale wybiera mniejsze zło. Mogłoby się wydawać, że Izolda i Luca nigdy się nie spotkają, ale od momentu przybycia dziewczyny do klasztoru zaczynają dziać się tam niewytłumaczalne rzeczy, i to okazuje się pierwszym zadaniem nowego Inkwizytora. Jak potoczą się losy tej dwójki i co takiego dzieje się w murach tego świętego miejsca?
Do tej pory z twórczością tej autorki nie miałam styczności, ponieważ pisze ona powieści historyczne z wątkami romansowymi, za którymi, z reguły zbytnio nie przepadam. Oczywiście bywają wyjątki i właśnie najnowsza powieść pani Gregory takim wyjątkiem jest. Powieściopisarka postanowiła napisać coś innego i tak oto powstała seria dla młodzieży, a ja postanowiłam ją przeczytać. Jakie wrażenie wywołała na mnie pierwsza część?
Philippa Gregory tworząc swoją najnowszą powieść umiejscowiła ją w czasach średniowiecznych, dokładniej mówiąc czasy po upadku cesarstwa bizantyjskiego. Ludzie w tym okresie byli bardzo przesądni i spodziewali się końca świata po tym jak Turcy zdobędą Rzym. Autorka w sposób obrazowy i z wieloma szczegółami przedstawiła nam ten obraz, ukazuje życie zwykłych ludzi, ich codzienność, sposób bycia. Opisuje lęki, które mają i których według ich mniemania nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Tworząc powieść utrzymała ją w mrocznym klimacie. Widać, że powieściopisarka zaznajomiła się z okresem, o którym pisze ponieważ rzetelnie opisała panujące w niej zwyczaje, ludzi, ich religie, zakony. Autorka nie szczędziła również opisów miejsc i ubioru odpowiedniego do tych czasów. Wszystko wydawało mi się być jasne, logiczne, a na dodatek klimatyczne. Wyjaśnienia wydarzeń mogą wydawać jak na dzisiejsze czasy dziwne i czasem nie do przyjęcia, ale wtedy były jak najbardziej odpowiednie.
Warto zwrócić uwagę na postacie, bo od razu można wyczuć niektórych bohaterów i wskazać kto jest tym dobrym, a kto złym. Ale oprócz tego są one barwne i nietuzinkowe. Tego „czegoś” mogą dodawać im czasy, w których przyszło im żyć. Ich sposób bycia i poglądy w niektórych sprawach znacznie różnią się od naszych, co muszę przyznać, bardzo mnie zafascynowało. Autorka tworząc bohaterów nadała im szereg cech, które sprawiły, że stali się oni bardziej ludzcy i realni. Nie dało się ich nie lubić, a szczególnie Freize’go, który był niedoceniany, a tak naprawdę okazał się nie raz mądrzejszy od niejednego uczonego. Miał też wielkie serce i tym mnie właśnie ujął. Oczywiście Luca i Izolda jako główni bohaterowie wiodą prym w książce i to wokół nich się wszystko toczy. Są oni ciekawą parą między którą rodzi się uczucie, ale to tak jakby niepostrzeżenie i mimochodem. Niestety nie ma ona racji bytu i w sumie nie wiadomo jak to się skończy.
Książka ta z miejsca mnie zaciekawiła i bez problemu wczułam się w czytany tekst. Nie jest ona pozbawiona wad, ale nikną one w całości utworu i nie przeszkadzają tak bardzo jakby się wydawało. Fabuła jest w całości dopracowana, ale po części przewidywalna, akcja toczy się szybko i ciekawie. Cały czas coś się dzieje i nawet przez chwilę się nie nudziłam. Kreacje bohaterów, jak już wspominałam prędzej, są bardzo ciekawie skonstruowane. Przez co wydarzenia, w których biorą udział wywołują masę emocji ponieważ przeżywałam wszystko razem z nimi. Cieszyłam się sukcesami i smuciłam porażkami. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że ta książka wywrze na mnie aż takie wrażenie, zaskoczyła mnie ona pozytywnie i sprawiła, że na kilka godzin przeniosłam się w zupełnie inny świat, świat, który nie do końca mi się podobał ze względu na pozycje jakie zajmowały w nim kobiety, ale zarazem fascynował. Postacie jak i fabuła są fikcją, ale bardzo podobało mi się to, że podłoże historyczne jest jak najbardziej prawdziwe. Philippa Gregory okazała się być autorką, która naprawdę dobrze pisze i z pewnością sięgnę po kontynuację tej serii, która przypadła mi do gustu i jestem ciekawa dalszego ciągu.
„Odmieńca” czyta się szybko i z prawdziwą przyjemnością, styl autorki jest lekki i łatwy w odbiorze. Ciekawa fabuła, wartka akcja, wyraziści bohaterowie oraz opis XV wieku. Poza przewidywalnością nie mam nic do zarzucenia tej powieści i szczerze ją polecam. Jest skierowana raczej do młodzieży, ale nawet dorosły odnajdzie w niej coś dla siebie.
*cytat pochodzi z „Odmieniec” P. Gregory