„Myślę, że w ten sposób przekonujemy się, że kogoś kochamy: gdy nie wyobrażamy sobie, że możemy coś przeżyć bez tej drugiej osoby.”
Hawaje.. Pierwsze skojarzenie to raj na ziemi: piękne widoki oraz pogoda, życie płynące powoli. No istna sielanka. Ale nie dla rodziny Matta Kinga. Jego życie legło w gruzach odkąd jego żona Joanie uległa okropnemu wypadkowi. Od teraz główny bohater musi poradzić sobie w roli ojca, gdyż do tej pory zajmował się tylko swoją pracą, a opiekę nad swoimi córkami powierzał żonie. Mężczyzna podczas pobytu swojej ukochanej w szpitalu dowiaduje się tragicznej prawdy o swoim dotychczasowym życiu. Również jego córki czasami doprowadzają go do przysłowiowego szału. Osiemnastolatka pije, pali i bierze narkotyki, ale też stanowi silne oparcie dla swojego ojca w tych trudnych chwilach. Zaś młodsza wyraża się w bardzo ordynarny sposób, obraża jedną ze swoich koleżanek i czasami się samookalecza.
„- Chciałabym żyć w dawnych czasach - mówi Scottie. - Żyjemy - mówi Alex. - Będziemy kiedyś dla kogoś przeszłością.”
Historię poznajemy z męskiego punktu widzenia, czyli Matta. Czasami mężczyzna mnie denerwował. Wolał poświęcić się pracy, a dziećmi zająć się później gdy już trochę podrosną, a teraz pragnie aby były mu posłuszne. Główni bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Bardzo podobały mi się postacie sióstr: Alex i Scottie. Dziewczyny miały swoje charakterki. Autorka pisze o miłości tak wielkiej i silnej, która jest w stanie wybaczyć nawet zdradę. W książce można znaleźć małe przesłanie, że to co z początku piękne i idealne w środku może okazać się zepsute, a tragedia może wydarzyć się również i w raju. Na podstawie powieści młodej pisarki z Hawajów powstał film nagrodzony Oscarem z George’em Clooneyem i Shailene Woodley w rolach głównych.
Moja ocena: 4+/6
Źródło:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/