„Dziedzictwo” to kolejny tom serii o Błękitnokrwistych wampirach z Nowego Jorku. Tym razem książka rozpoczyna się podróżą, a właściwie ucieczką Schuyler, która została niesprawiedliwie obciążona winą za śmierć jej dziadka Lawrenca. Razem z Oliwerem uciekają przed venatorami w szeregi, których zaciągnęły się bliźniaki Force.
Oczywiście nie brakuje tu tak jak i w poprzednim tomie (tym razem denerwujących) dylematów głównej bohaterki. Ciągle zastanawia się, kogo tak naprawdę kocha Jack’a – mrocznego Abbadona czy wiernego przyjaciela Oliwera. W końcu dowiadujemy się czegoś o Bliss, jej przeszłości, rodzicach i przeznaczeniu, a także poznajemy drugą (co mnie osobiście zaskoczyło) ludzką twarz Mimi.
Niestety w przeciwieństwie do poprzednich tomów „Dziedzictwo” podobało mi się najmniej. Początek książki ciągnie się jak flaki z olejem, przez co zniechęca do dalszego czytania. A właśnie to pod koniec akcja najbardziej nabiera tempa i ciekawych zwrotów. Szkoda tylko, że tak samo jak szybko się rozkręca tak szybko się kończy. Autorka wręcz ucina najciekawsze momenty pozostawiając niedosyt, co mnie bardzo wkurzyło
.
Podsumowując jest to najmniej udany tom serii napisany na siłę żeby wypełnić lukę między „Objawieniem” a „Zbłąkanym Aniołem”, ale za to z ciekawym zakończeniem, które mam nadzieję Pani Cruz rozwinie w kolejnym tomie.