Chyba każdy z nas – przynajmniej jako dziecko lub młoda osoba – poznał chociaż powierzchownie główne informacje dotyczące stworzenia świata, ludzi, diabła i podstawowe zasady religii katolickiej. Dzięki temu ta książka jest bardzo dobrą pożywką dla myśli i zastanowienia się nad życiem. Niezależnie od „orientacji” religijnej.
Fabuła? Wystarczy tylko napomknąć, że rozwiedziony redaktor Clay pewnego dnia spotyka na swej drodze Diabła. Diabeł prosi o spisanie jego biografii, którą opowie Clay’owi, a ten – po długich rozterkach (diabeł? ale o co chodzi? schizofrenia?) zgadza się, zresztą nie ma wyboru… Co z tego wynika? O co chodziło Diabłu? Jaki jest cel ich spotkań? Dlaczego Clay?
Diabeł opowiada Clay’owi o miłości do Boga, którą pałał od dnia stworzenia. I o jednym, jedynym błędzie, który popełniło grono aniołów, a który zaowocował wiecznym wygnaniem i odrzuceniem. Ukochane stworzenia Boga odrzucone? Bez wybaczenia? Nie mogą w to uwierzyć. A tu nagle ich oczom krok po kroku ukazuje się ziemia, ciała niebieskie, zwierzęta, Eden, a na końcu Adam. Dziecko Boga ożywione jego tchnieniem. Dziecko, któremu zostaje wybaczona zdrada, grzechy, który – jeżeli tylko wyrazi skruchę – zawsze zostaje ponownie przygarnięty na boskie łono. Niesprawiedliwe??? To już musi osądzić każdy z nas.
Spotkałam się gdzieś z zarzutem, że ta książka jest sucha, nie ma w niej emocji. I ten przykład pięknie ukazuje, jak różnie interpretujemy książki
Dla mnie buzuje ona od emocji, jest ich pełen zarówno Clay, jak i Diabeł. A nawet i bohaterowie drugoplanowi. I ja także byłam ich pełna w trakcie czytania książki. Szczególnie poruszały mnie uczucia ukazywane przez Diabła właśnie – odrzucenie, strach, nienawiść do ludzi, niezrozumienie decyzji Boga. Przejmujące studium, zbliżające się wręcz do studium odrzucenia dziecka przez rodzica.
I mimo określenia tej opowieści jako literaturę chrześcijańską, to ja pokusiłabym się o określenie jej historią uniwersalną. Pod płaszczykiem opowieści chrześcijańskiej leży opowieść dotycząca każdgo z nas, niezależnie od wyznania czy jego braku – opowieść o miłości, odrzuceniu, nienawiści, życiowych decyzjach, pokusach, relacjach. Bo piekło to tutaj odczucie odrzucenia i braku wybaczenia, nie ma tam kotłów ze smołą i ognia. A grzech dotyczy tego, czy decyzje przez nas podjęte są decyzjami dobrymi, czy krzywdzą innych. Jak traktujemy siebie nawzajem? Czym jest miłość, przebaczenie? Czy jesteśmy w stanie bezwarunkowo przebaczać?
Język jest niezbyt złożony (co przy książce związanej z religią jest dla mnie sporym plusem). Brak tu cudownych opisów, bogatych światów czy niesamowitej fantastyki i akcji. Ale nie o to w tej książce moim zdaniem chodzi. To jest książka dla mózgu i dla duszy, a nie dla oczu. Co do technikaliów, to wydawnictwo ma ode mnie duży plus za okładkę – elegancka, stonowana, a jednocześnie „z pazurem”.
Daję Pani Lee kredyt zaufania i czekam na jej kolejną książkę – tym razem dotyczącą biblijnej Ewy, bardzo lubię motyw kobiet biblijnych w literaturze
[Recenzja została opublikowana wcześniej na moim blogu -
www.ksiazkowo.wordpress.com]