Książka Maureen Lindley - "Klejnot wschodu. Pamiętnik", której akcja dzieje się w pierwszej połowie XX wieku na dalekim wschodzie to debiut literacki pisarki. Ma ona formę pamiętnika opartego na autentycznej, barwnej i nietuzinkowej historii mandżurskiej księżniczki, córki jednej z konkubin księcia Su, spokrewnionego z cesarzem Chin. Klejnot Wschodu nazwana w Japonii, do której trafia jako mała dziewczynka, Yoshiko Kawashima od nazwiska krewnego, do domu którego zostaje odesłana przez ojca, by tam nauczono jej odpowiednich do jej wysokiej pozycji manier, jako piętnastolatka zostaje wprowadzona w życie erotyczne przez ojca swego opiekuna i od tej pory jej życie to ciągłe kontakty seksualne z mężczyznami i nie tylko. Wpierw wykorzystywana jest przez swego opiekuna i jego znajomych, a po ucieczce z Mongolii dokąd trafia wbrew swej woli jako żona mongolskiego księcia, osiada w Szanghaju, by tam wieść życie luksusowej prostytutki, a w końcu zostać szpiegiem.
Początkowo książka nawet mnie wciągnęła, gdyż autorka dość interesująco ukazuje styl życia jaki charakteryzował dwory książęce i domy bogatych rodów ówczesnych Chin, Japonii i Mongolii, jak i różnice w ich obyczajach oraz kulturze. Bohaterka z ogromną skrupulatnością zapoznaje nas z tym co jedzono, w co się ubierano, a nawet jakich zapachów używano w tych domach. Dowiadujemy się również jakie zwyczaje panowały wówczas w Chinach a jakie w Japonii wśród mężczyzn jeżeli chodzi o kontakty seksualne, że w Chinach mężczyźni utrzymywali konkubiny, gdy w Japonii korzystali z usług gejsz. I to wszystko daje możliwość poznania egzotycznych dla nas krajów chociaż w czasach już minionych. A poza tym interesująca jest oczywiście burzliwa wielce historia Yoshiko, kobiety o osobowości niezwykle skomplikowanej, kobiety pięknej, lecz o twardym charakterze, zahartowanej przez trudności życiowe, która po odtrąceniu ją przez mężczyznę, którego pokochała nie potrafi już obdarzyć uczuciem i kieruje się w życiu wyłącznie hedonizmem.
W trakcie czytania książka zaczęła mnie jednak nużyć swymi szczegółowymi opisami, jakimi nas raczy autorka a przede wszystkim zniesmaczać mnóstwem nie zawsze delikatnie opisanych scen erotycznych w różnych układach. Dla mnie, mimo iż nie należę do osób pruderyjnych, książka ma charakter prawie, że pornograficzny, a szkoda, bo gdyby Lindley nie epatowała czytelnika tymi licznymi scenami mocno erotycznymi byłaby ona o wiele strawniejsza.
Opinia pochodzi z mojego bloga
http://natanna-mojezaczytanie.blogspot.com/