Zacznę od tego,że nigdy nie lubiłam książek oraz filmów o tematyce kosmosu, statków czy istot poza ziemskich. Pytanie dlaczego sięgnęłam po tą pozycję? Mianowicie chciałam sprawdzić czy moje uprzedzenie jest związane z niewiedzą w owym temacie. Miałam nadzieje,że może wystarczy chcieć...
Pan Stanisław Antczak debiutował powieścią o tytule Nowa Era - Exodus. Czy jest ona warta przeczytania? Z pewnością dla pasjonatów tego typu literatury.
Fabuła rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej gdzie ocaleli mieszkańcy Ziemi muszą stawić czoła zagładzie naszej planety a co za tym idzie, nie tylko sprostać zagrożeniu czyhającym w postaci groźnych kosmitów.
Dodatkowym problemem jest brak planety na której mogli by się zasiedlić.
Szykowałam się na bardzo porywającą lekturę, bo i akcja zapowiadała na prawdę interesująco oraz wydarzenia z którymi przyjdzie się zmierzyć wraz z bohaterami.
Język, którym się posługuje autor jest trudny, może chwilami było zbyt dużo słów rodem z wykładu fizyki bądź chemii,a nawet astronomii, przez co czytało się dłużej.
Mnie osobiście interesowały fragmenty gdzie robiono badania nad nowymi wynalazkami, do pewnego momentu.
Niestety o ile w dziedzinie naukowej opisy były świetne to dialogi zostawiały wiele do życzenia. Jakby pisane były przez inną osobę. Zabrakło polotu w tej dziedzinie. Odczuwałam przeskoki gdy ze stron opisu dotyczących rozwijania prędkości krążowników na tysiące pareksów, testowania trytu przychodził moment rozmowy członków załogi.. termin "krajan" bądź "ziomek" w odniesieniu do przedstawicieli armii wrogiego gatunku wręcz raziło w oczy. Nie byli oni odrębną społecznością lecz napastnikami,przygotowanymi do walki i zabijania.
Nie potrafię się wypowiedzieć na temat bohaterów, pojawiali się i znikali. Jedna rzecz,która nie daje mi spokoju to fakt,że Ziemianie okazali się być nie do pokonania w kosmosie, nie straszne im były setki tysiące wrogich myśliwców, intensywnie rozwijali swoje umiejętności.
Broń wroga nie była dość agresywna by ponieśli straty...mało tego okazywali się wspaniałymi mediatorami zjednującymi sobie nieprzyjaciół.
Pomysł był dobry i do pewnego momentu na prawdę treść wciągała, jednak niepotrzebne było przeciąganie stron,książka po pewnym czasie stała się nazbyt przewidywalna.
Z przykrością muszę stwierdzić,że ta publikacja do mnie nie przemówiła, mimo,iż byłam na prawdę pozytywnie nastawiona.