Ostatnia część serii z kokardką Katarzyny Michalak żegna nas z mieszkankami uroczego miasteczka Pogodnej znajdującym się nad morzem.
Oczekiwałam premiery, niemalże natychmiast zakupiłam, zasiadłam do czytania i ...
No właśnie, być może zostanę potępiona ale niestety ta część mnie umęczyła, rozumiem a przynajmniej staram się zrozumieć kobiety pragnące zostać matkami, mogę się jedynie domyślać ich cierpienia kiedy nadzieja niknie a ból bywa nieznośny.
Lecz to co wyprawiała jedna z przyjaciółek było po prostu przesadne.
Sama wbiła się w ofiarę męża i tkwiła przy nim jak to orzekła tylko ze względu na szanse zajścia w ciążę. Ale chwileczka czy On był jedynym reproduktorem genów w miasteczku?
Przecież miała zakochanego w sobie Igora,
ale NIE! Trzymała się pazurami mężusia. Bo On jej groził, szantażował i bidulka nie była w stanie się sprzeciwić.
Mamy dalszy ciąg platonicznej miłości Bogusi do Wiktora, który mający problem samym z sobą biega z kangurami po antypodach wraz ze swym synem i ,,, niespodzianka znienawidzoną (rzekomo) żonką Anną Potocką.
Naciągana historyjka,momentami było mi aż niedobrze.
Naiwna Pani niespodzianka zajmuje się ciasteczkami, niesie pomoc uciśnionym i dziwnym sposobem nie potrafi dowiedzieć się co z jej mężczyzną życia.
Na szczęście albo i nie sprawy w swoje Ręce bierze Radna Adela udając z wizytą do dziadka Arkadego.
I staje się coś niesamowitego! Nagle wszystko wiadomo co u Wiktora..
Koleżanka szlachetnie postanawia nie wyjawiać prawdy, która to będzie ciosem w serce, niestety plan spala na panewce gdyż podczas sprzeczki z Panią weterynarz wypowiada okropne słowa czego świadkiem jest główna zainteresowana.
Od tego momentu nie potrafię racjonalnie zrozumieć zachowania Boguśki, dlaczego obraziła się na Bogu ducha winną Adę?
Odstawiła dramat z niczego.
Przejdźmy do Konstancji świeżo upieczonej mamy,nie radzącej sobie z maleńkim dzieckiem.
Jesteśmy świadkami kolejnej tragedii, No bo jakże można pogodzić karmienie dziecka i samej siebie?? Przecież to zupełnie niemożliwe!
Dziewczyna wpada w depresje, maleństwo płacze dniami i nocami.
Jednak pomoc przychodzi nagle i niespodziewanie. Oczywiście nie może być normalnie, po ludzku.
Nadmiar wrażeń mnie zmęczył.
Jednak do końca bardzo daleko i z każdą stroną bałam się co dalej?!
Przyjaźń się rozpada a gdzie się kilka kobiet kłóci tam musi pojawić w końcu On!
Piękny, idealny wręcz nierealny.
Jak na temat wiodący przystało książka ma do zaoferowania przepisy, mleczka, herbatki i nie wiem co jeszcze bo mi ręce opadły.
Dym uszami leciał bo gdzie napój z lipy a morderstwa i gwałty na dzieciach w Afryce.
Nie mam już więcej do powiedzenia, więcej grzechów nie chcę pamiętać.
Najsłabsza, najmniej porywająca część.
Rozczarowałam się.