„Poświęcenia są do kitu. Tyle, że bez nich niewiele można osiągnąć. Niczego nie osiągniesz, jeśli z czegoś nie zrezygnujesz”
Po drugiej stronie świtu to siódma i ostatnia część serii Jutro. Ellie, Fi, Homer, Kevin i Lee zmienili się nie do poznania. Teraz widać to naprawdę. Postacie nie mają chwili wytchnienia, gdyż wojna weszła w końcową fazę. W tej części autor skupia się bardziej na przygodach i przeżyciach Ellie, gdyż przyjaciele zostają rozdzieleni.
Akcja książki rozpoczyna się zaledwie 24 godziny po skończeniu się poprzedniej części. Jest to zdecydowanie bardzo szybko, gdyż zawsze były kilkudniowe lub kilkutygodniowe przerwy. Początek trochę przynudzał, ale jak rozwinie się akcja to się będzie działo. Nie zabraknie adrenaliny, przyspieszonego bicia serca i niepokoju o głównych bohaterów. Szkoda, że to już koniec, gdyż bardzo zżyłam się z postaciami. Na szczęście wychodzą „Kroniki Ellie”, po które na pewno sięgnę.
„W życiu chodzi o coś więcej niż tylko bycie szczęśliwym. Chodzi o odczuwanie całej gamy emocji: szczęścia, smutku, złości, żalu, miłości, nienawiści. Jeśli spróbujesz stłumić jedną z nich, stłumisz je wszystkie.”
Jako, że to ostatnia część trzeba podsumować całą serię. Jest ona bardzo realistyczna, nie jest to pusta książka. Skłania do refleksji. Czy zdolni bylibyśmy zabić? Czy przetrwalibyśmy w lesie podczas zimnych nocy? Co by się stało gdyby to byli my? Autor nie upiększa wojny, pisze z dramatyczną dokładnością. Tak samo bohaterowie. Autor ukazuje ich jako zwyczajnych nastolatków którzy zostali wciągnięci w brutalny świat wojny, muszą podejmować decyzje które zadecydują o tym czy będą żyć czy umrą, o konsekwencjach popełnionych czynów. Nie mają supermocy, muszą sobie radzić o własnych siłach. Autor niesamowicie wciela się w postać Ellie, chociaż sam jest mężczyzną.
„Kiedy będę mogła zacząć żyć dalej? Kiedy zdołam o tym wszystkim zapomnieć? Wiedziałam, ze odpowiedź jest prosta. Nigdy. Nigdy. Niektóre rzeczy się kończą. Ale nie wojna.”
Moja ocena: 5+/6
Źródło:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/