Doczekaliśmy się wreszcie drugiej części serii „Pozaświatowcy” Brandona Mulla. Pierwsza część mi się podobała, dlatego do czytania drugiej zabrałam się z wielką chęcią. I muszę przyznać, że oczarowała mnie jeszcze bardziej.
Jak zapewne pamiętacie, na końcu „Świata bez bohaterów” Jasonowi udaje się wrócić do swojego świata. Okazuje się, że upłynęło tam dużo więcej czasu niż w Lyrianie i chłopak ma pewne problemy z wytłumaczeniem swojego zaginięcia. Udaje mu się jakoś wrócić do normalnego życia, ale myśl o tym, że Rachel nadal może być w wielkim niebezpieczeństwie nie daje mu spokoju. Fakt, że tylko on zna tajemnicę dotyczącą Słowa też niczego nie ułatwia. Dlatego od miesięcy chłopak ciągle wraca do „swojego” hipopotama, lecz ciągle nie słyszy upragnionej muzyki. Jednak wreszcie nadchodzi ten dzień! Muzyka wydobywa się z właściwego miejsca i Jason może wrócić do Lyrianu, żeby dokończyć swoją misję.
Bardzo dobrze wiecie, że drugie tomy serii, bywają różne, czasami niestety dużo gorsze od pierwszych. W tym wypadku jednak nie musicie mieć żadnych obaw, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że kontynuacja wypada nawet lepiej niż część poprzednia. Już samo to, że wartka akcja wciąga nas niemal od pierwszych stron jest ogromną zaletą. Do plusów trzeba doliczyć też nieprzewidywalność. O ile pierwszy tom był pełen niespodzianek, to jednak wiadomo było, że bohaterowie szukają sylab Słowa i na tym skupiała się akcja powieści. Tutaj nie mamy bladego pojęcia co czyha za rogiem oraz jakie przygody czekają na bohaterów, dlatego też dreszczyk emocji jest zdecydowanie większy. Niespodzianką jest też odkrycie, że Rachel posiada zdolności do władania magią, i to takie jakich nikt w tym świecie od dawna nie widział. No dobra, to może nie jest jakoś bardzo oryginalne w powieściach tego typu, nastolatki zawsze w odkrywają ukryte zdolności, ale powiem Wam, że mimo wszystko działanie magii jest tak sprytnie pomyślane, że aż miło się czyta.
I największa dla mnie zaleta – świat przedstawiony. O ile przy poprzedniej części bardzo spodobał mi się pomysł autora na Lyrian, to po tej części jestem bliska zachwytu. Razem z bohaterami przemierzamy znaczną część tej krainy, poznajemy nie tylko miejsca, ale i niezwykłe rasy, które je zamieszkują, a to wszystko razem robi naprawdę niesamowite wrażenie. Naprawdę, wyobraźnia działa w trakcie lektury na najwyższych obrotach! Bardzo sobie cenię autorów, którzy nadal potrafią wymyślić coś nowego, oryginalnego, co oczaruje czytelnika i sprawi, że chciałby się przenieść do opisywanego świata choćby na chwilę. W trakcie długiej wędrówki traficie w naprawdę niezwykłe, piękne i niebezpieczne miejsca. Aż chciałoby się mieć od razu pod ręką trzeci tom, żebyśmy nie musieli opuszczać Lyrianu, tylko kontynuować podróż razem z bohaterami.
Jak widać, książka robi wrażenie. Cykl ten skierowany jest do młodzieży, i młodzież lubująca się w fantastyce na pewno będzie zadowolona. A i starszy czytelnik nie powinien być rozczarowany, bo w nasze ręce trafia naprawdę dobrze napisana, barwna i pełna przygód powieść, od której nie sposób się oderwać. Polecam serdecznie!
Więcej recenzji na blogu
http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/