7. Adam Przechrzta „Czarna Dorożka”.
Anna ma opiekować się swoim dziadkiem. Wbrew jej początkowym obawom dziadek nijak nie przypomina trzęsącego się i sklerotycznego staruszka. Wręcz przeciwnie – wygląda świetnie jak na swoje lata, jest pełen energii, błyskotliwy i dowcipny. Jak się okazuje starszy pan nie tylko uczestniczył w powstaniu warszawskim, ale był dowódcą specjalnej jednostki AK. W walkach toczonych kiedy powstanie chyliło się już ku upadkowi zginęła atrakcyjna sanitariuszka, miłość jego życia. Nigdy się z tym nie pogodził…
Oczywiście w „Czarnej dorożce” mamy do czynienia z wyraźnymi motywami fantastycznymi. Jakimi? Przekonajcie się sami. Ocena: 4+.
8. Anna Kańtoch „Duchy w maszynach”.
Wizja świata, w którym po wielkiej katastrofie zmarli potrafią uruchamiać i kontrolować wszystkie urządzenia, a nad światem przelatują i zatrzymują się pojazdy obcych, przy czym oba wątki są ze sobą mocno związane.
Ludzie zatopieni są w pesymizmie. Podróżujący do Rzymu Noel posiada dar wskrzeszania ludzi, choć nie we wszystkich przypadkach może przywrócić kogoś do życia. Ów unikalny talent jest jednocześnie przekleństwem, gdyż zmarli nienawidzą go za to, co robi.
Być może sam motyw kontaktu z obcą cywilizacją uważacie za oklepany, a nawet zniechęcający do czytania. Jeśli tak, to błąd! Pani Kańtoch napisała bardzo klimatyczne opowiadanie, smutne, ale z tlącą się iskierką nadziei. W przypadku „Duchów w maszynach” tytuł antologii „Jeszcze nie zginęła” należy odnieść nie do Polski, lecz do całej ludzkości. Najdłuższe z opowiadań okazuje się być najlepszym, więc do piątki należy dopisać jeszcze +.
9. Dariusz Domagalski „Piąta pora roku”.
Domagalski przenosi nas do roku 1408, na tereny najechanej przez Zygmunta Luksemburskiego i udręczonej wojną Bośni. W służbie króla Zygmunta pozostaje osławiony Zawisza Czarny z Garbowa wraz z bratem, Janem Farurejem. Górzysty kraj spływa krwią; jak to bywało i bywa nadal podczas wojen najbardziej cierpi prosty lud, w tym kobiety i dzieci, których się nie oszczędza. Nad Bośniakami wisi przepowiednia o wiecznej, a nawet bratobójczej walce, bo piątą porą roku jest i ma być dla nich wojna. Zawisza rusza na misję pod komendą… krzyżaka, w kompanii kilku Polaków i Bośniaka. Ten ostatni, uważany przez rodaków za zdrajcę nie może sobie poradzić z coraz bardziej dręczącymi go wątpliwościami.
Celem wyprawy jest zabicie człowieka, który dla Bośniaków jest symbolem i nadzieją na wolną ojczyznę, „zgniataną” przez Turków z jednej i Luksemburczyka z drugiej strony.
Wojna wydaje się być naturalnym stanem rzeczy i -jak mawia jedna z postaci- czymś, co ludziom wychodzi świetnie lub wręcz najlepiej. Nawet absolut okazuje się toczyć wewnętrzny konflikt ze sobą samym, z czym związany jest motyw tajemniczego drzewa życia.
Domagalski zaznacza też istniejący w XV wieku swoisty polityczno-militarny „trójkąt”, tworzony przez Polskę, państwo krzyżackie i prawnuka Kazimierza Wielkiego, Zygmunta.
A sam Zawisza? Nie beka i nie pierdzi w kulbace jak u Sapkowskiego. Jako wzór cnót rycerskich nie godzi się z mordowaniem i znęcaniem się nad bezbronnymi i słabszymi; w takich sytuacjach reaguje tyleż szybko, co skutecznie- oprawców czeka śmierć od miecza.
„Piąta pora roku” to udane opowiadanie, jako jedyne nie „umieszczone” w przyszłości i niezwiązane z II wojna światową czy XX wiekiem, za co autorowi należy się plus. Ocena: 5.
10. Jacek Komuda „1989”.
Uff… Od czego tu zacząć?
Bardzo mocne, bardzo wyraziste (również pod względem politycznym) opowiadanie, pełne dosadnego czy wręcz wulgarnego języka. Ale jeśli główną postacią jest niejaki Seta- pracownik kostnicy, recydywista i warszawski bandzior, to trudno, aby on i koledzy posługiwali się językiem wziętym z „Pana Tadeusza”. Jeśli się opisuje takie środowisko, nie można inaczej.
Polska znajduje się pod okupacją Sowietów, którzy na wezwanie generała Jaruzelskiego interweniują w 1982 roku, gdyż wojsko polskie zbuntowało się przeciw socjalistycznej władzy. Po ulicach stolicy poza milicjantami spacerują znienawidzeni sołdaci. Obie grupy nie darzą siebie wzajemną sympatią, tak jak jest to przedstawiane na plakatach propagandowych.
Esbecy na przesłuchaniach katują i mordują ludzi, w tym często zbuntowanych przedstawicieli środowiska akademickiego. Ciała zabitych są zakopywane lub palone w piecach krematoryjnych. Agenci i współpracownicy SB nie są jednak do końca bezkarni i bezpieczni- wszelkiej maści kolaboranci są, z dużą skutecznością, zwalczani przez człowieka zwanego Kotwicą. Po egzekucji na ciałach zabitych pozostawia on charakterystyczny i wymowny znak Polski Walczącej. Co jakiś czas w ciemnych, stęchłych i śmierdzących uryną zaułkach przepadają bez śladu radzieccy żołnierze.
Polska w „1989” to kraj pogrążony w biedzie, brudny, szary i zalany alkoholem, tak jak praskie kamienice. Słowem: ojczyzna w komudowej wizji została upodlona i udręczona tak, że bardziej już chyba nie można. I tylko jednemu z „bohaterów” śni się dziwny sen o pełnych sklepowych półkach, uśmiechniętych sprzedawcach, wieżowcach ze szkła i ogólnym dobrobycie w wolnym kraju.
Polska jest niby całkowicie zdegradowana, ale wciąż pozostaje niepogodzona z losem (a przynajmniej tyczy się to większości społeczeństwa).
Ocena: 5.
Podsumowanie
Antologie nawet słabsze, często bronią się różnorodnością tematyczną. W „Jeszcze nie zginęła” mamy do czynienia z rozmaitymi ujęciami tematu. Opisywany zbiór opowiadań należy do więcej niż dobrych, jest ewidentnie lepszy od obu części wydanej również przez Fabrykę Słów antologii „Niech żyje Polska”.
Oceną końcową będzie więc piątka, co nie jest średnią wyciągniętą z ocen cząstkowych.
Tutaj rzeczywiście nie znajdziecie złych opowiadań!