Przyszło mi kiedyś rozmawiać z ateistami na jednym z forum internetowym. Zauważyłem, że wielu z nich kieruje się podobnymi „argumentami” co do istnienia lub raczej nieistnienia Boga. Najczęściej są to światopoglądy, które dla lepszego zrozumienia sprawy nazwałem „wygodnickimi”. Znaczna część nie wierzy w Boga ze względu na zakazy i nakazy moralne jakie propagują współczesne systemy teistyczne – „ sam wiem co dla mnie najlepsze”, „nie jest potrzebna mi religia” itp. Są także ateiści, którzy twierdzą, że religia jest „ogłupianiem ludzi” i „powstała po to by lepiej kontrolować społeczeństwa”. Inni próbują udowadniać, że Bóg jest „niezrozumiały” i dlatego „nieistniejący”. Współczesna nauka wydawałoby się stojąca na wysokim poziomie nie jest w stanie „odszukać” i „udowodnić” istnienie takiego bytu, którego religia nazywa Bogiem. Jeszcze inni odwołują się do zwyczajów panujących w ich środowisku rodzinnym. „Nie wiem kto jest Bóg, nikt z mojego otoczenia o nim nie mówi, nie spotkałem Boga”. Z tych wszystkich różnych przekonań i światopoglądów wypływa jedno pytanie – „Dlaczego mam wierzyć w Boga?”
Książka „Bóg – mała historia Największego” Alfreda Lutza
"„jest rozprawą z przesądami i nieprawdziwymi modami myślenia o religii w nowożytności. W zasadzie możemy traktować ją jako próbę chrześcijańskiego podjęcia wyzwań nowoczesności"
.” (str. 11)
„
"Opracowanie Lutza wyraźnie opisuje relacje, jakie zachodzą miedzy rzeczywistością Boga, a współczesnym rozumieniem nauki. Ważną cechą tego opisu jest demaskacja ukrytej aspiracji niektórych naukowców do przekształcenia nauki w religię i dążenia niektórych teologów do zawłaszczenia nauki (często bez jej głębokiego zrozumienia), co prowadzi do przekształcenia religii i jej teologii w naukę"
”. ( str.10-11)
Książkę tą jak i wiele innych ciekawych pozycji można nabyć na stronie Wydawnictwa M
http://www.mwydawnictwo.pl/p/765/bóg-mała-historia-największ...